[Zwrotka 1]
Uniwersytet życia, nie szukam śladów bestii
Niejeden talent wśród nas sam się unicestwił
Cmentarz, rozpaczy, miłości to bloki
Jak rozlane wnętrzności
Nikt nie czyta horoskopów, nie interpretuje zodiaków
Wisi fatum, z deszczu pod rynnę dzieciaku!
Seria dramatów, nie dla potrzeb rapu
Byłbyś zarobiony, lecz tragedia nie nosi karatów
Dochodzi swego metodą prób, błędów
Przedzierając się przez opary wódy, skrętów
Piekło niby z cementu, wybrukowane z przekrętów
Nie wyrwiesz się jak nie posiadasz talentu
Wola, determinacja, silne dłonie
Jеdyne klejnoty w Twojej koroniе
Nie jest cudownie, lecz nie chcesz tego zamienić
Czemu? Nie ma drugiej obiecanej ziemi
[Refren]
Nie ma miejsca jak dom (Nie ma, nie ma)
Nie ma miejsca jak dom (Nie ma, nie)
Gdziekolwiek byś nie był, nic tego nie zmieni
To dla tych, co zjedli chleb betonowych osiedli
[Zwrotka 2]
Paranoja trzyma w szponach
Życie w wytapetowanych inkubatorach
Jak na dzień dzisiejszy, mało dobrych informacji
Świat skaleczonych nadziei, zdławionych aspiracji
Co zgotuje los? To dobry kucharz, na zimne dmuchasz
Metr siedemdziesiąt dziewięć
Dużo przedsięwzięć, lecz nigdy za wiele
Czasami trudy mogą wynieść ponad ideę
Pogoda dla bogaczy, o rzut kamieniem
Parszywy ryj patrzy, drwi w oczy się śmieje
W samochodach za szmal starych czują się lepsi
Nigdy nie byli z bloków, każdy z nich tu tylko węszy
Chcą wkupić się, lecz przepaść jest zbyt spora
Nie zmienią się, zapomną kim byli wczoraj
Na progach, felgach tu rdzy a nie chrom
Co było, nie minie, nie ma miejsca jak dom
Uniwersytet życia, nie szukam śladów bestii
Niejeden talent wśród nas sam się unicestwił
Cmentarz, rozpaczy, miłości to bloki
Jak rozlane wnętrzności
Nikt nie czyta horoskopów, nie interpretuje zodiaków
Wisi fatum, z deszczu pod rynnę dzieciaku!
Seria dramatów, nie dla potrzeb rapu
Byłbyś zarobiony, lecz tragedia nie nosi karatów
Dochodzi swego metodą prób, błędów
Przedzierając się przez opary wódy, skrętów
Piekło niby z cementu, wybrukowane z przekrętów
Nie wyrwiesz się jak nie posiadasz talentu
Wola, determinacja, silne dłonie
Jеdyne klejnoty w Twojej koroniе
Nie jest cudownie, lecz nie chcesz tego zamienić
Czemu? Nie ma drugiej obiecanej ziemi
[Refren]
Nie ma miejsca jak dom (Nie ma, nie ma)
Nie ma miejsca jak dom (Nie ma, nie)
Gdziekolwiek byś nie był, nic tego nie zmieni
To dla tych, co zjedli chleb betonowych osiedli
[Zwrotka 2]
Paranoja trzyma w szponach
Życie w wytapetowanych inkubatorach
Jak na dzień dzisiejszy, mało dobrych informacji
Świat skaleczonych nadziei, zdławionych aspiracji
Co zgotuje los? To dobry kucharz, na zimne dmuchasz
Metr siedemdziesiąt dziewięć
Dużo przedsięwzięć, lecz nigdy za wiele
Czasami trudy mogą wynieść ponad ideę
Pogoda dla bogaczy, o rzut kamieniem
Parszywy ryj patrzy, drwi w oczy się śmieje
W samochodach za szmal starych czują się lepsi
Nigdy nie byli z bloków, każdy z nich tu tylko węszy
Chcą wkupić się, lecz przepaść jest zbyt spora
Nie zmienią się, zapomną kim byli wczoraj
Na progach, felgach tu rdzy a nie chrom
Co było, nie minie, nie ma miejsca jak dom
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.