[Zwrotka 1]
Gdy jest po wszystkim obmywam zmęczoną twarz
Znów odhaczam rzeczywistość trasowego dnia
Gdy obolałe ciało nie zamierza jeszcze spać
Bo pulsuje adrenalina, lubię ten stan
Jeszcze szumi mi w uszach, całe napięcie zeszło
I coś zmusza do refleksji a ten koncert to przeszłość
Jeszcze pulsuje skroń, a pewna dłoń już bez majka
Wersy wciąż lecą przez głowę zapętlone w kawałkach
Wcześniej na stacji szamka zwykły hot dog i cola
To wszystko co mogę mieć, chociaż w kieszeni dolar
Znów mam chrypę i kaszel, oprócz tego zakola
Lecz gubię brzuch, gdy na scenie lecę na aerobach
Nie Ketonal czy browar, zwykła przeciwbólowa
Do tego wapno plus magnes – taka dieta trasowa
I znowu w drodze, odcinek niczym międzystanowa
Bo Pensylwania jesienią może Cię oczarować
Odżyła zmęczona twarz, wytarta szorstkim ręcznikiem
A wklepywany krem ma plus 40 dopisek
Nauczony z pokorą przyjmować, co lata niosą
Wjeżdża kolejny sezon, który nadchodzi z wiosną
I rok po roku non stop bez mała lat osiemnaście
Bez dłuższej pauzy w wyjazdach wykorzystał swą szansę
Zza szyby patrzę, jak przelatują piękne widoki
Oto czas na zadumę, wjeżdżają stare hip-hopy
Gdy jest po wszystkim obmywam zmęczoną twarz
Znów odhaczam rzeczywistość trasowego dnia
Gdy obolałe ciało nie zamierza jeszcze spać
Bo pulsuje adrenalina, lubię ten stan
Jeszcze szumi mi w uszach, całe napięcie zeszło
I coś zmusza do refleksji a ten koncert to przeszłość
Jeszcze pulsuje skroń, a pewna dłoń już bez majka
Wersy wciąż lecą przez głowę zapętlone w kawałkach
Wcześniej na stacji szamka zwykły hot dog i cola
To wszystko co mogę mieć, chociaż w kieszeni dolar
Znów mam chrypę i kaszel, oprócz tego zakola
Lecz gubię brzuch, gdy na scenie lecę na aerobach
Nie Ketonal czy browar, zwykła przeciwbólowa
Do tego wapno plus magnes – taka dieta trasowa
I znowu w drodze, odcinek niczym międzystanowa
Bo Pensylwania jesienią może Cię oczarować
Odżyła zmęczona twarz, wytarta szorstkim ręcznikiem
A wklepywany krem ma plus 40 dopisek
Nauczony z pokorą przyjmować, co lata niosą
Wjeżdża kolejny sezon, który nadchodzi z wiosną
I rok po roku non stop bez mała lat osiemnaście
Bez dłuższej pauzy w wyjazdach wykorzystał swą szansę
Zza szyby patrzę, jak przelatują piękne widoki
Oto czas na zadumę, wjeżdżają stare hip-hopy
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.