[Zwrotka 1: Kuki]
Nie jestem playboyem, żono moja, ścierwo moje
Boję się mieć żonę, ziomek, wpadam w paranoję
Jestem gnojem, co jest? Mam naboje, będę strzelać
Do tych kurew, które zdają ślinę do banku nasienia
Nagle taka życie zmienia, bo gdy już okresu pora
Do zatamowania krwi musi używać śpiwora
"Wyjdę za adoratora, powoli robię się stara
Wypluję z pizdy bachora, rogacz będzie zapierdalał
Kochał, martwił się, starał, ja w smutku będę go topić
Myląc chuje jego kumpli z przyrządem do gastroskopii"
Teraz o mnie – lubię popić, jestem gorszy niż te szmule
W ogóle to idealny byłby ze mnie mężulek
Dureń bez ambicji? Antonim księcia z bajki
Opierdolę ci torebkę, kiedy zabraknie na fajki
Czasem szczam do umywalki, w kiblu mam kajdanki (Blać!)
Przypnę cię nimi do pralki, teraz kurwo prać!
NIewiele ci mogę dać (Blać!) – zapomnij o złocie, własnym samolocie
Na gówno mnie tutaj stać (Blać!), grosze nie krocie zgarniam w robocie
Co za miny? (Ha!) Restauracja? Oprzytomnij!
Zabiorę cię do kantyny, gdzie wpierdalają bezdomni
Weź zapomnij o porządkach, burdel zostawię po sobie
Nie mów, że tu tylko nasrać, bo bądź pewna, że to zrobię
Gdyby coś tobie się stało, ktoś by cię napierdalał
Śmiałbym się co nie miara, patrzył oraz pił browara
Nie jestem playboyem, żono moja, ścierwo moje
Boję się mieć żonę, ziomek, wpadam w paranoję
Jestem gnojem, co jest? Mam naboje, będę strzelać
Do tych kurew, które zdają ślinę do banku nasienia
Nagle taka życie zmienia, bo gdy już okresu pora
Do zatamowania krwi musi używać śpiwora
"Wyjdę za adoratora, powoli robię się stara
Wypluję z pizdy bachora, rogacz będzie zapierdalał
Kochał, martwił się, starał, ja w smutku będę go topić
Myląc chuje jego kumpli z przyrządem do gastroskopii"
Teraz o mnie – lubię popić, jestem gorszy niż te szmule
W ogóle to idealny byłby ze mnie mężulek
Dureń bez ambicji? Antonim księcia z bajki
Opierdolę ci torebkę, kiedy zabraknie na fajki
Czasem szczam do umywalki, w kiblu mam kajdanki (Blać!)
Przypnę cię nimi do pralki, teraz kurwo prać!
NIewiele ci mogę dać (Blać!) – zapomnij o złocie, własnym samolocie
Na gówno mnie tutaj stać (Blać!), grosze nie krocie zgarniam w robocie
Co za miny? (Ha!) Restauracja? Oprzytomnij!
Zabiorę cię do kantyny, gdzie wpierdalają bezdomni
Weź zapomnij o porządkach, burdel zostawię po sobie
Nie mów, że tu tylko nasrać, bo bądź pewna, że to zrobię
Gdyby coś tobie się stało, ktoś by cię napierdalał
Śmiałbym się co nie miara, patrzył oraz pił browara
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.