[Zwrotka 1: Peja]
Dlaczego ja? Dlaczego Ty?
Czemu Sykuś jest wkurwiony? Czemu Sykuś jest zły?
Pchły oblazły mego psa obronnego
Mi nic do tego, ja mam co innego
Insekty to specjalność, alkohol to zwyczajność
Peja prezentuje siebie tak jak uliczną lojalność
Dlaczego do mnie na piątego miej zielone
Ja się postaram, dostarczę zapłacone
Dlaczego Światełko ostatnie przędzie cienko
Przecież było tak swobodnie a tu nagle małe piekło
Trzeba iść do pracy, a to przecież jest swoboda
Żadna wygoda, nie wchodzi w grę ugoda
Mnie nikt nie buczy, więc się nie pójdę uczyć
Ani leczyć; choć wypity, nie zdarza się kaleczyć
Chcesz zaprzeczyć, no to sprawdź insekta małą głowę
Założę się o stówę, no może o połowę
Dlaczego wciąż mało hip-hopu, który leczy
Zanika horyzont, i tu możesz zaprzeczyć
Chcesz pocieszyć, czy uleczyć? No to daj nam wolną rękę
Ja też jestem producentem, nasz klik jest przedsięwzięciem
Ale o tym cicho-sza, jeszcze będzie na to czas
Nauka nie poszła w las, dajemy pełen gaz
Dlaczego tak? A dlaczego nie?
Potrzebny w zespole jest drugi MC
Bo non stop rymować przecież sam nie mogę
Nie ogłoszę castingu, nie zawalczę na ringu
Jesteś prawidłowy, chcesz mi dodać dopingu?
No to chodź, wrzuć swe wersy i tu bądź
Z nami, z nami, Slumsy to przecież nie chamy
Wciąż tu gramy, zasuwamy w piwnicy jak barany
QBC na talerz dany, bez odsłuchów wygarniamy
Cały klub jest najebany, ja się cieszę, swoje gramy
Całkiem nowe oblicze przedstawiamy
Dlaczego ja? Dlaczego Ty?
Czemu Sykuś jest wkurwiony? Czemu Sykuś jest zły?
Pchły oblazły mego psa obronnego
Mi nic do tego, ja mam co innego
Insekty to specjalność, alkohol to zwyczajność
Peja prezentuje siebie tak jak uliczną lojalność
Dlaczego do mnie na piątego miej zielone
Ja się postaram, dostarczę zapłacone
Dlaczego Światełko ostatnie przędzie cienko
Przecież było tak swobodnie a tu nagle małe piekło
Trzeba iść do pracy, a to przecież jest swoboda
Żadna wygoda, nie wchodzi w grę ugoda
Mnie nikt nie buczy, więc się nie pójdę uczyć
Ani leczyć; choć wypity, nie zdarza się kaleczyć
Chcesz zaprzeczyć, no to sprawdź insekta małą głowę
Założę się o stówę, no może o połowę
Dlaczego wciąż mało hip-hopu, który leczy
Zanika horyzont, i tu możesz zaprzeczyć
Chcesz pocieszyć, czy uleczyć? No to daj nam wolną rękę
Ja też jestem producentem, nasz klik jest przedsięwzięciem
Ale o tym cicho-sza, jeszcze będzie na to czas
Nauka nie poszła w las, dajemy pełen gaz
Dlaczego tak? A dlaczego nie?
Potrzebny w zespole jest drugi MC
Bo non stop rymować przecież sam nie mogę
Nie ogłoszę castingu, nie zawalczę na ringu
Jesteś prawidłowy, chcesz mi dodać dopingu?
No to chodź, wrzuć swe wersy i tu bądź
Z nami, z nami, Slumsy to przecież nie chamy
Wciąż tu gramy, zasuwamy w piwnicy jak barany
QBC na talerz dany, bez odsłuchów wygarniamy
Cały klub jest najebany, ja się cieszę, swoje gramy
Całkiem nowe oblicze przedstawiamy
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.