[Intro]
Bo to, co nas podnieca, to się nazywa kasa
I sztuki na obcasach, fury, ciuchy i hazard
Bo to, co nas podnieca, to czasem też jest seks
Mi casa es su casa, będę bawił się jak szejk
[Zwrotka 1: Quebonafide]
Z banknotu szczerzy się Mahatma Gandhi
Wychodzę z kantoru składając te pliki jak sandwich
Te pliki to okoliczność, to powtarzam jak mantrę
Więc jak chcesz mi coś wytknąć, spytaj bliskich, czy kłamię
To dla wszystkich, którzy chcą zmienić życie na lepsze
Ja próbowałem miliard razy, ale bezskutecznie
Dziś nie opowiem ci, co kupię za zgniecione rupie
Mówić, ile zarabiam na minutę miałem tupet
A karma wraca, od tej forsy znów się czuję biednie
Jaka praca taka płaca, spójrz, jak życie pluje w gębę
Snuję się po slumsach, spędzę tutaj jeszcze noc i będę
Traktował to, co mam jak przekleństwo (jestem w obłędzie)
Wszędzie widzę te buty z azjatyckich fabryk
Sam nie wiem: czy ja w ogóle jeszcze walczę o coś?
Chcę święty spokój, a tu ból jak diabli
Więc powiedz mi, co powinienem zrobić, kurwa, może chodzić boso?
Wszędzie widzę zmęczone twarze, opuchnięte ręce
Patrzę na ludzi i zastygam jak posąg
Myśląc o tym, czym tak naprawdę jest dla nas szczęście
Po drugiej stronie Bollywood gra wesoły refren
Bo to, co nas podnieca, to się nazywa kasa
I sztuki na obcasach, fury, ciuchy i hazard
Bo to, co nas podnieca, to czasem też jest seks
Mi casa es su casa, będę bawił się jak szejk
[Zwrotka 1: Quebonafide]
Z banknotu szczerzy się Mahatma Gandhi
Wychodzę z kantoru składając te pliki jak sandwich
Te pliki to okoliczność, to powtarzam jak mantrę
Więc jak chcesz mi coś wytknąć, spytaj bliskich, czy kłamię
To dla wszystkich, którzy chcą zmienić życie na lepsze
Ja próbowałem miliard razy, ale bezskutecznie
Dziś nie opowiem ci, co kupię za zgniecione rupie
Mówić, ile zarabiam na minutę miałem tupet
A karma wraca, od tej forsy znów się czuję biednie
Jaka praca taka płaca, spójrz, jak życie pluje w gębę
Snuję się po slumsach, spędzę tutaj jeszcze noc i będę
Traktował to, co mam jak przekleństwo (jestem w obłędzie)
Wszędzie widzę te buty z azjatyckich fabryk
Sam nie wiem: czy ja w ogóle jeszcze walczę o coś?
Chcę święty spokój, a tu ból jak diabli
Więc powiedz mi, co powinienem zrobić, kurwa, może chodzić boso?
Wszędzie widzę zmęczone twarze, opuchnięte ręce
Patrzę na ludzi i zastygam jak posąg
Myśląc o tym, czym tak naprawdę jest dla nas szczęście
Po drugiej stronie Bollywood gra wesoły refren
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.