[Refren: Diana Ciecierska]
Czy wybaczy kiedyś Bóg?
Nam te kłamstwa z naszych ust
Milion niespełnionych słów
Nasze plany, te na już
I te plany, co są już
Dawno z terminem ważności
Choć nie miały się nam psuć
Czy wybaczy kiedyś Bóg?
Tamte zdrady, tamten ból
Gdy świat był u naszych stóp
Czasem boi się coś czuć
Czasem lustro, to mój wróg
Czasem uderz we mnie mocniej
Bo ja testuję swój próg
[Zwrotka 1: Filipek]
Co mnie tak boli, że nie mogę znowu wydusić tych słów?
Się czuję po przejściach, jak Luwr
Bez sensu to w chuj (bez sensu to w chuj)
I znów się rozliczam
Jakbym działalność prowadził wraz z bólem
A muzą naruchał już milion przypałów
A podobno, to nie rucha się tu na fakturę
Kocham ten ból, jak Cohen Mariannę
Kocham ten ból, jak normalni ludzie
Jak Cię nią zanudzę
To szczerze przepraszam
Bo ja nawet słuchać już Siebie nie lubię
Jak ambiwеrtyk
Jest takie pojęcie, którym tłumaczę, to ziomuś
Żе przez dwa dni, to potrafię być Twoją najlepszą mordą
A przez parę dni kolejnych nie odbierać telefonów
Za dużo bodźców, za mało rozmów
Mam w Sobie coś z dawnego skurwysyna
Że pasja, rodzina, sport i dziewczyna
A wewnątrz rozrywa coś, jak Ukraina
I czyja to wina?
Jak ja już od dziecka się czułem, jak Orwell
On szorował kible, a ja szorowałem dworce
Kiedy goniłem za pasją, byle mieć za nią pieniądze
Czy wybaczy kiedyś Bóg?
Nam te kłamstwa z naszych ust
Milion niespełnionych słów
Nasze plany, te na już
I te plany, co są już
Dawno z terminem ważności
Choć nie miały się nam psuć
Czy wybaczy kiedyś Bóg?
Tamte zdrady, tamten ból
Gdy świat był u naszych stóp
Czasem boi się coś czuć
Czasem lustro, to mój wróg
Czasem uderz we mnie mocniej
Bo ja testuję swój próg
[Zwrotka 1: Filipek]
Co mnie tak boli, że nie mogę znowu wydusić tych słów?
Się czuję po przejściach, jak Luwr
Bez sensu to w chuj (bez sensu to w chuj)
I znów się rozliczam
Jakbym działalność prowadził wraz z bólem
A muzą naruchał już milion przypałów
A podobno, to nie rucha się tu na fakturę
Kocham ten ból, jak Cohen Mariannę
Kocham ten ból, jak normalni ludzie
Jak Cię nią zanudzę
To szczerze przepraszam
Bo ja nawet słuchać już Siebie nie lubię
Jak ambiwеrtyk
Jest takie pojęcie, którym tłumaczę, to ziomuś
Żе przez dwa dni, to potrafię być Twoją najlepszą mordą
A przez parę dni kolejnych nie odbierać telefonów
Za dużo bodźców, za mało rozmów
Mam w Sobie coś z dawnego skurwysyna
Że pasja, rodzina, sport i dziewczyna
A wewnątrz rozrywa coś, jak Ukraina
I czyja to wina?
Jak ja już od dziecka się czułem, jak Orwell
On szorował kible, a ja szorowałem dworce
Kiedy goniłem za pasją, byle mieć za nią pieniądze
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.