[Intro]
Loren
Ay, 2K this a madness, haha!

[Zwrotka 1: Szpaku]
Miałem tu puszczać towar w miasto, żeby zgarnąć kwity
Dzwoni mi Paluch, puszczam CD, a nie letnie hity
Miałem tu pozdzierane łokcie od czołgania się na dnie
Opuszczałem świat trzy razy, żeby teraz dać prawdę
I tylko słucham, jak to sobie rośnie
Jak te goryle, co się kłują ciągle
Mówią mi "ziomie" chociaż nie gadali do mnie
Teraz nagle są koło mnie, bo widzą że robię postęp
Moi ludzie zawsze tu byli, nie prosiłem o to
Cykaj foto, w drodze do psychiatryka słucham "Żadnych zmartwień"
A wiozłem paczkę dla osoby mi tak bliskiej strasznie
Więc troche boli, bo byś cieszył się najbardziej, że to pykło
Nie pytaj mnie o Louis, bo to dedykuję winklom
Tu z pazła sypią grudy i zaczyna się ich real talk
To żadne koko, no bo w furze kurwi rybą
To nie Narcos, cie powiną, jak nie zdążysz zwiji zwinąć
Mama buziak, ściągnę z zagranicy ciebie
Zawsze trochę się wahałem, ale tego jestem pewien
Odpuściłem studia i zostałem sobie ninją
Z wioski liścia konopii, tutaj ciągle płonie big wąs
Nad betonym gniazdem ciężko zostać normalnym
Uprawiali w starych szafach swoją drogę do Narnii
Niech tobie też się uda
No bo życie jest za krótkie, by się ciągle taplać w gruzach
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?