[Intro: Jano PW]
Ja widziałem to, czego oczy widzieć nie powinny
Ja za całe zło obwiniam siebie, nie innych
Odnalazłem to i już nie czuje się winny
Z barków zrzucam swój krzyż i muszę dalej iść

[Zwrotka 1: Jano PW]
W szkole mówili mi że będę nikim
Ja na nich wszystkich to miałem wyjebkę
Ciągle chodziłem wkurwiony jak wiking
Przez to zbyt często sypałem w tą bletkę
Paru koleżków i jeden blok
Wielu miałem braci, kilku odeszło stąd
Pozostał swąd po nich tylko i tyle
Wtedy zarzucali mi, że jestem prowodyrem
Ale wyszło to co wyszło, i stoję tu gdzie stoję
A znam się na ludziach poznałem ich trochę
Zbyt wielu dobrych zjechało na puche
A na wolności te dusze zepsutе
Ale zobaczyłem to wszystko z bliska
Wieczna szarówa, żadna pеrspektywa
Chciałem się wyrwać, zacząłem nagrywać
Do dzisiaj to robię, nie pasuje wybacz
Ciężko jest cieszyć się sukcesem innych
Kiedy jest dobrze to za zdrowie pijmy
Kiedy nie bardzo to nie ma Cię nigdy (ohh)
Zdrowie za hip hop, za ten klasyk i za te basy
Za stare czasy, nie wróci nigdy ten rap co uczy
Świat dziś jest inny już, puste są słowa i puste są myśli
Teraz się patrzą w te lustra, nie oczekuj braw
Szczerze to kurwo pierdole ten wyścig
Życie na pewno mnie nie raz zaskoczy
Ty sobie skręcaj grama, ja sobie Spale spliffa będzie git
Tylko no drama, dziś robię repeat, repeat
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?