[Intro]
(Nocą, gdy jest tak źle, mam ochotę biec)
(Zaczną martwić się dopiero, gdy zniknę ze zdjęć)
(Nocą, gdy jest tak źle, mów mi, "jest okej")
(Niech śpiewa Gerard Way)
(Niech przyjdzie długi sen)
[Zwrotka 1]
Wleczę się po mieście
Niby kokaina w Twoich żyłach (taa)
Taki jest mojego życia bilans
Nie gadam z tą laską
Nie chcę widzieć tego typa
Stypa
Znowu mam bad tripa, wybacz
Euforyczny katar
Cytrynowy posmak splifa
Wszystko się tak trzęsie, że już nie potrafię czytać
Chciałem żyć wiecznie, ale chyba umrę dzisiaj
Jeśli mnie już nie ma, wypuść to 6 lipca
Kłują w oczy światła i wirują nad głowami
Gubię się na przedpokojach pomiędzy kurtkami
Ściskają mnie ściany (uhh)
Wychodzę przed klatkę, pocę się spanikowany (ej)
Znowu mnie znalazły demony, częstują fajką
Wszystkie tak samo ubrane
Każdy próbuje omamić mnie bajką
Że tak mi trudno w życiu jest, bo matka zabrała mu IQOS
Każdy wpatrzony w swój iPhone
Dostrzegam z dołu ich balkon
Nie znajdą mnie, nie
(Nocą, gdy jest tak źle, mam ochotę biec)
(Zaczną martwić się dopiero, gdy zniknę ze zdjęć)
(Nocą, gdy jest tak źle, mów mi, "jest okej")
(Niech śpiewa Gerard Way)
(Niech przyjdzie długi sen)
[Zwrotka 1]
Wleczę się po mieście
Niby kokaina w Twoich żyłach (taa)
Taki jest mojego życia bilans
Nie gadam z tą laską
Nie chcę widzieć tego typa
Stypa
Znowu mam bad tripa, wybacz
Euforyczny katar
Cytrynowy posmak splifa
Wszystko się tak trzęsie, że już nie potrafię czytać
Chciałem żyć wiecznie, ale chyba umrę dzisiaj
Jeśli mnie już nie ma, wypuść to 6 lipca
Kłują w oczy światła i wirują nad głowami
Gubię się na przedpokojach pomiędzy kurtkami
Ściskają mnie ściany (uhh)
Wychodzę przed klatkę, pocę się spanikowany (ej)
Znowu mnie znalazły demony, częstują fajką
Wszystkie tak samo ubrane
Każdy próbuje omamić mnie bajką
Że tak mi trudno w życiu jest, bo matka zabrała mu IQOS
Każdy wpatrzony w swój iPhone
Dostrzegam z dołu ich balkon
Nie znajdą mnie, nie
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.