[Zwrotka 1: RY23]
Jestem dzieckiem nocy, jak Vlad Tepes Palownik
Ta noc daję mi moc, lecę z nią jak Green Goblin
Ci źli, podli, Ci nocą odżywają
Tu kraina cieni, a nie wymarzony zajo
Szare typy w bramach, zawszę omijasz bokiem
Możesz przejść na ciemną stronę, jak Anakin Skywalker
To jak poker, nigdy niewiesz co karta przyniesie
Chodzisz po tym ciemnym mieście, jak zbłakane dziecko w lesie
Echo się niesie od krzyków ofiar zagubionych
Nam tych ofiar krew, ocieka po dłoni
To Kaczmi, RY, Słoń, Koni
Zła moc znów Cię goni i znów Cię gonią oni

[Zwrotka 2: Kaczmi]
Bo czary zawszę nocą są straszne
Nocą się dusisz, nocą umierasz
Nocą się nigdy na cmentarz nie wybierasz
Nocą jedynie swoje myśli zbierasz
Myślisz o jutrze i o tej nocy
Myślisz jak zwykle, ze strachem o północy
Myślisz jak zdążyć z dyni, do swej karocy
O tym jak kiedyś, tam gdzieś strzelałeś z procy
Masz dosyć swej nie mocy, składasz, wychodzisz z domu
Idziesz wzdłuż ulicy, cichutko po kryjomu
Słońce właśnie zaszło, cienie się rodzą w szparach
Już mrok też potężny jest nocą przy szuwarach
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?