[Verse 1: Łysonżi]
Niebezpiecznie oj, oj, oj, oj może być groźnie
Ten joint to moździerz ziom wbijamy gwoździe
Nakurwiam, nakurwiam potem nie mogę się podnieść
Rodzina jest ze mnie dumna, dumna szczerze nie sadzę
Wbijam gwoździa w beton, w beton mam betoniarkę
Dżonsonowi mięty, bletą w ręku gorzka 3/4
Wbijam gwoździa w parkiet, w deski chuj z monetą
Przejebie następną bańkę to był kiepski miesiąc
Dzisiaj 5 stopni mrozu, ale piwo nie zamarza
Jestem drapieżnikiem ziomuś zapierdalam jak Tarzan
Jestem drapieżnikiem znowu, zrozum jak cała banda
Słyszycie pieje kogut to nie straż pożarna
Dżonson tu jest, tu jest kurwa browka się pieni
Chociaż nie ładuję jak mój brat z Kozienic
Lubię się dotlenić, mam z kim się napić
Nie odcinam korzeni, korzeni, mam sporo braci
[Chorus: Łysonżi] (x2)
Wbijam gwoździa, gwoździa, gwoździa - ziomuś polej
Jordan, gouda, Jordan, gouda - tracę kontrolę
Już się czołgam, czołgam, czołgam - ja pierdolę
Idę do domu prośba pokaż w którą stronę
[Verse 2: Rudy MRW]
Trzy dychy na karku bywam w melanżu co weekend
Tak wiesz gdzieś od piątku do poniedziałku przed świtem
Było nie tylko pite serce bije z takato
Piję neo z pazminem by z klatki nie wypadło
By w melanżu pozostać wbić znowu gwoździa
Mieć benzynę w żyłach proch strzeli ci w nozdrzach
Im szybciej płynę tym szybciej płynie flota
Gdybym miał dziewczynę płakała by za mną po nocach
Gdybym miał potomka z ojca dumny był by
Choć nie łapię pionu wciąż łapię panny za tyłki
Flaszki za szyjki jakbym chciał je udusić
I nie puszczam, bo wiem że mogą z innym się puścić
Kusi melanż, dusi mnie aż myślę o abstynencji
Jakbym za każdy wdech miał płacić 5 tysięcy
Finał do stu się zbliża do czoła
Wbijam gwoździa jak stolarz wiesz stara szkoła
Niebezpiecznie oj, oj, oj, oj może być groźnie
Ten joint to moździerz ziom wbijamy gwoździe
Nakurwiam, nakurwiam potem nie mogę się podnieść
Rodzina jest ze mnie dumna, dumna szczerze nie sadzę
Wbijam gwoździa w beton, w beton mam betoniarkę
Dżonsonowi mięty, bletą w ręku gorzka 3/4
Wbijam gwoździa w parkiet, w deski chuj z monetą
Przejebie następną bańkę to był kiepski miesiąc
Dzisiaj 5 stopni mrozu, ale piwo nie zamarza
Jestem drapieżnikiem ziomuś zapierdalam jak Tarzan
Jestem drapieżnikiem znowu, zrozum jak cała banda
Słyszycie pieje kogut to nie straż pożarna
Dżonson tu jest, tu jest kurwa browka się pieni
Chociaż nie ładuję jak mój brat z Kozienic
Lubię się dotlenić, mam z kim się napić
Nie odcinam korzeni, korzeni, mam sporo braci
[Chorus: Łysonżi] (x2)
Wbijam gwoździa, gwoździa, gwoździa - ziomuś polej
Jordan, gouda, Jordan, gouda - tracę kontrolę
Już się czołgam, czołgam, czołgam - ja pierdolę
Idę do domu prośba pokaż w którą stronę
[Verse 2: Rudy MRW]
Trzy dychy na karku bywam w melanżu co weekend
Tak wiesz gdzieś od piątku do poniedziałku przed świtem
Było nie tylko pite serce bije z takato
Piję neo z pazminem by z klatki nie wypadło
By w melanżu pozostać wbić znowu gwoździa
Mieć benzynę w żyłach proch strzeli ci w nozdrzach
Im szybciej płynę tym szybciej płynie flota
Gdybym miał dziewczynę płakała by za mną po nocach
Gdybym miał potomka z ojca dumny był by
Choć nie łapię pionu wciąż łapię panny za tyłki
Flaszki za szyjki jakbym chciał je udusić
I nie puszczam, bo wiem że mogą z innym się puścić
Kusi melanż, dusi mnie aż myślę o abstynencji
Jakbym za każdy wdech miał płacić 5 tysięcy
Finał do stu się zbliża do czoła
Wbijam gwoździa jak stolarz wiesz stara szkoła
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.