[Zwrotka 1]
Tak sobie kiedyś tu wchodzę do życia, widzę lekarzy i drę mini ryja
Złotego dziecka tu już nie zatrzymasz - zło tego dziecka, biatch!
Może nie omen, no ale nie widać tu Tyraela i Cage'a nad wyraz
Mama już wie, że ma szczęście jak ja, vice versa, bo tyle otrzymam
Wkurwiam nie raz i to pewnie do dzisiaj, z bratem się ciągle lejemy po ryjach
A jacyś goście wkręcają, że chcemy się macać, czaisz, gdzie tu logika?
Mam charakterek, o ludzi się ścieram, oni się mnożą przez pieprzone zera
Kiedy Was widuję, to od niechcenia, cera, mimika - przykrywka myślenia
Przykry na wyrywki, ale nie teraz, siadło mi w rapie, nie miałem osiedla
Od ojca pod domem, to miałem swój playground, MJ z tablicy nie dawał mi przestać
Sen na rękach, potem sen na stopach, miasta krawędzi nie można uchować
Ludzi od kółek tu mam ze mną od lat jak tych od butów podartych na krokach
Tyle w tym życiu już sobie łapałem, chwyty jak catcher, a z baseball batem
Tak nieformalnie, a forma ma zasięg, przeciek formaliny, mój dinozaurze
Wszędzie wymówki, więc oni to lipa, to jeszcze są ludzie, czy już fonetyka?
Znowu niesłowni, nie można rozczytać, nawet wplecionych na karty słownika
[Refren]
Jak masz to w sobie, wszystko easy, easy, typie
Jak masz to w sobie, zawsze easy, easy płyniesz
Największe pierdolenie o tej Waszej ciężkiej pracy
Masz się urodzić jakiś, praca? Nic nie będzie z marnych
Jak masz to w sobie, wszystko easy, easy, typie
Jak masz to w sobie, zawsze easy, easy płyniesz
Największe pierdolenie o tej Waszej ciężkiej pracy
Masz się urodzić jakiś, praca? Nic nie będzie z marnych
Tak sobie kiedyś tu wchodzę do życia, widzę lekarzy i drę mini ryja
Złotego dziecka tu już nie zatrzymasz - zło tego dziecka, biatch!
Może nie omen, no ale nie widać tu Tyraela i Cage'a nad wyraz
Mama już wie, że ma szczęście jak ja, vice versa, bo tyle otrzymam
Wkurwiam nie raz i to pewnie do dzisiaj, z bratem się ciągle lejemy po ryjach
A jacyś goście wkręcają, że chcemy się macać, czaisz, gdzie tu logika?
Mam charakterek, o ludzi się ścieram, oni się mnożą przez pieprzone zera
Kiedy Was widuję, to od niechcenia, cera, mimika - przykrywka myślenia
Przykry na wyrywki, ale nie teraz, siadło mi w rapie, nie miałem osiedla
Od ojca pod domem, to miałem swój playground, MJ z tablicy nie dawał mi przestać
Sen na rękach, potem sen na stopach, miasta krawędzi nie można uchować
Ludzi od kółek tu mam ze mną od lat jak tych od butów podartych na krokach
Tyle w tym życiu już sobie łapałem, chwyty jak catcher, a z baseball batem
Tak nieformalnie, a forma ma zasięg, przeciek formaliny, mój dinozaurze
Wszędzie wymówki, więc oni to lipa, to jeszcze są ludzie, czy już fonetyka?
Znowu niesłowni, nie można rozczytać, nawet wplecionych na karty słownika
[Refren]
Jak masz to w sobie, wszystko easy, easy, typie
Jak masz to w sobie, zawsze easy, easy płyniesz
Największe pierdolenie o tej Waszej ciężkiej pracy
Masz się urodzić jakiś, praca? Nic nie będzie z marnych
Jak masz to w sobie, wszystko easy, easy, typie
Jak masz to w sobie, zawsze easy, easy płyniesz
Największe pierdolenie o tej Waszej ciężkiej pracy
Masz się urodzić jakiś, praca? Nic nie będzie z marnych
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.