[Intro]
Ja nie pozwolę ci umrzeć, pokaż mi swoje notatki
Wcale nie była tchórzem, tylko koleżanką z ławki
Ja tylko siedziałem z tyłu, przecież najbliżej był rodzic
Jak podlewać kwiatki, które uciekają z donic?
[Refren]
Jak kwiaty zapomniane na balkonie, niepodlane
Takie małe pelargonie, połóż dłonie na nich dziś
Jak kwiaty balkonowe w dół na pętli zawiązane
To nie łodygi, a kręgi, niedojrzały kwiat zawisł
Jak kwiaty wysuszone, pod balkonem już nie pachną
Nie wołają do nas one i nie proszą już o nic
I wisi za barierką czyjeś dziecko powieszone
Krople kapią, kapią, kapią, niedojrzały kwiat zawisł
[Zwrotka 1]
A mówiła "nie bój się, niе bój się iść do dentysty"
Mówiła, że skalpel zostawia przеpiękne blizny
I już nie wiem, czy to życie, czy zabieg chirurgiczny
A może związek toksyczny? Chyba zrobiło się parno
Narysuj, Leonardo, niepielęgnowane ziarno
Chuchałeś na szybę szklarni, a ona wyszła na balkon
Za późno się zjawił amor, nie pożegnała się z nami
I tak samo z mamą, odeszła z bliznami
Taki czek in blanco na ukrytą dolegliwość
Ty weź powiedz swoim fankom: niech dziękują za miłość
Żeby kwiaty nie zawisły (aaa)
Żeby kwiaty już nie marzły (aaa)
Ja nie pozwolę ci umrzeć, pokaż mi swoje notatki
Wcale nie była tchórzem, tylko koleżanką z ławki
Ja tylko siedziałem z tyłu, przecież najbliżej był rodzic
Jak podlewać kwiatki, które uciekają z donic?
[Refren]
Jak kwiaty zapomniane na balkonie, niepodlane
Takie małe pelargonie, połóż dłonie na nich dziś
Jak kwiaty balkonowe w dół na pętli zawiązane
To nie łodygi, a kręgi, niedojrzały kwiat zawisł
Jak kwiaty wysuszone, pod balkonem już nie pachną
Nie wołają do nas one i nie proszą już o nic
I wisi za barierką czyjeś dziecko powieszone
Krople kapią, kapią, kapią, niedojrzały kwiat zawisł
[Zwrotka 1]
A mówiła "nie bój się, niе bój się iść do dentysty"
Mówiła, że skalpel zostawia przеpiękne blizny
I już nie wiem, czy to życie, czy zabieg chirurgiczny
A może związek toksyczny? Chyba zrobiło się parno
Narysuj, Leonardo, niepielęgnowane ziarno
Chuchałeś na szybę szklarni, a ona wyszła na balkon
Za późno się zjawił amor, nie pożegnała się z nami
I tak samo z mamą, odeszła z bliznami
Taki czek in blanco na ukrytą dolegliwość
Ty weź powiedz swoim fankom: niech dziękują za miłość
Żeby kwiaty nie zawisły (aaa)
Żeby kwiaty już nie marzły (aaa)
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.