[Intro]
Antihype
Sarius
42-210, Częstochowa, prrrah
[Zwrotka 1]
Okej, wjeżdżam jakbym stracił wszystko, wrócił jako inna ksywa
I tak dostałbym te beaty, to są wpływy, a nie PR
Godziny, a nie chwila, słów nie kmini głupia biatch
Ale, kurwa, to dzięki nim w innych budzi się ta siła
Przez to pozostałem żywym, za to mógłbym więc zabijać
Jak to teraz wycenimy, panie, kurwa, statystyka?
Nigdy nie wierzyli w typa, nigdy nie wygrałem misia
Wszystko przypomnimy, dziś niech jury wisi tam, gdzie mesjasz
[Refren]
Stałeś tutaj już od wczoraj, ale wybacz
To moja godzina, teraz to moja godzina, hej
To, co chowasz wraca jak efekt domina
Już tego nie zatrzymasz, tego nie da się zatrzymać, hej
[Zwrotka 2]
Już bym wolał, żeby brali na kredki, a nie świrowali najbliższych
Tylu było już tutaj obecnych, się nażarli, nie użyli serwetki
Mieli szansę, nie użyli ambicji, trzeba dyskrеcji, trzeba tu ciszy
Nigdy już nie dorównam najlepszym, bo niе mogę być od siebie szybszy
Ten hajs jest dla nich jak blizny, w tym hajsie widzą mój pysk i
Już zawsze będę tu z nimi, Benjamin to część Twojej ksywki?
Więc nie mówię "cześć" do dziwki, masz dla mnie cash, to wyjmij
Schowaj ten jęzor, bitch please, nie wyśnisz, by mną być Ty
Pytają, czemu błyszczę, a przecież w mrocznej głębi
Jest kamień najcenniejszy, jak się nie boisz - sięgnij
Na moich oczach przegrywali wszystko tu przyjezdni
A potem oddawała mi z dwusetki
Antihype
Sarius
42-210, Częstochowa, prrrah
[Zwrotka 1]
Okej, wjeżdżam jakbym stracił wszystko, wrócił jako inna ksywa
I tak dostałbym te beaty, to są wpływy, a nie PR
Godziny, a nie chwila, słów nie kmini głupia biatch
Ale, kurwa, to dzięki nim w innych budzi się ta siła
Przez to pozostałem żywym, za to mógłbym więc zabijać
Jak to teraz wycenimy, panie, kurwa, statystyka?
Nigdy nie wierzyli w typa, nigdy nie wygrałem misia
Wszystko przypomnimy, dziś niech jury wisi tam, gdzie mesjasz
[Refren]
Stałeś tutaj już od wczoraj, ale wybacz
To moja godzina, teraz to moja godzina, hej
To, co chowasz wraca jak efekt domina
Już tego nie zatrzymasz, tego nie da się zatrzymać, hej
[Zwrotka 2]
Już bym wolał, żeby brali na kredki, a nie świrowali najbliższych
Tylu było już tutaj obecnych, się nażarli, nie użyli serwetki
Mieli szansę, nie użyli ambicji, trzeba dyskrеcji, trzeba tu ciszy
Nigdy już nie dorównam najlepszym, bo niе mogę być od siebie szybszy
Ten hajs jest dla nich jak blizny, w tym hajsie widzą mój pysk i
Już zawsze będę tu z nimi, Benjamin to część Twojej ksywki?
Więc nie mówię "cześć" do dziwki, masz dla mnie cash, to wyjmij
Schowaj ten jęzor, bitch please, nie wyśnisz, by mną być Ty
Pytają, czemu błyszczę, a przecież w mrocznej głębi
Jest kamień najcenniejszy, jak się nie boisz - sięgnij
Na moich oczach przegrywali wszystko tu przyjezdni
A potem oddawała mi z dwusetki
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.