[Zwrotka 1: Kubi]
Wiadomo, że bym wolał Harem zraszać Cristalem
Lecz nie gardzę wcale zimną wódką i tatarem
Dobre mięsko! Nie mówię o tej, co stoi za barem
Patrząc na zegarek i na klientów kurewsko
Z nadzieją na zakupy, gdzieś indziej, niż w Tesco
Chcesz wziąć pod skrzydełko? W bonusie masz już dziecko
A może dwójkę dzieci, jak ten czas szybko leci
Nie wiem, czemu się nie cieszy, przecież dali jej na becik
Szkoda nerwów, więc zostawmy politykę
Jak skończymy kulturalnie, coś jej wpadnie za fatygę
Co złego, to nie my i co z tego, że płyniemy?
To nie nasza wina, że już takie mamy geny
Robisz się senny, to historię Ci opowiem
Kilku gości z Radomia - Włości, gdzieś na Mokotowie
Nie wiem, czy pamiętam tą noc, choć w połowie
Ale mało brakowało, żeby ktoś stracił zdrowie
Z lokalu mam flashback, chyba było spoko
Co chwila brzdęk-brzdęk, parę sztuk wpadło w oko
W tym sęk, że miałem czas i mierzyłem zbyt wysoko
Bez szans na parkiecie- umiem tańczyć tylko pogo
W drodze powrotnej ciągnął się za nami ogon
My do nich spokojnie, a oni do nas wrogo
Od słowa, do słowa i gotowa awantura
Jak logo Nike na czole, tego, co najbardziej urał
Żaden z nas nie poległ, wszyscy wyszli bez szwanku
Oprócz klucza od chaty, który się ukręcił w zamku
Za drzwiami mam worek, myślę, nerwy se ukoję
A póki co, tu stoję i opieram się o poręcz
Nagle- eureka, przecież da się wejść balkonem
Po piorunochronie, jak w "Jestem Hardkorem"
Mądry Polak po szkodzie, głupi, jak jest wóda
Dobrze, że oprócz klucza, nikt nie złamał kręgosłupa
Wiadomo, że bym wolał Harem zraszać Cristalem
Lecz nie gardzę wcale zimną wódką i tatarem
Dobre mięsko! Nie mówię o tej, co stoi za barem
Patrząc na zegarek i na klientów kurewsko
Z nadzieją na zakupy, gdzieś indziej, niż w Tesco
Chcesz wziąć pod skrzydełko? W bonusie masz już dziecko
A może dwójkę dzieci, jak ten czas szybko leci
Nie wiem, czemu się nie cieszy, przecież dali jej na becik
Szkoda nerwów, więc zostawmy politykę
Jak skończymy kulturalnie, coś jej wpadnie za fatygę
Co złego, to nie my i co z tego, że płyniemy?
To nie nasza wina, że już takie mamy geny
Robisz się senny, to historię Ci opowiem
Kilku gości z Radomia - Włości, gdzieś na Mokotowie
Nie wiem, czy pamiętam tą noc, choć w połowie
Ale mało brakowało, żeby ktoś stracił zdrowie
Z lokalu mam flashback, chyba było spoko
Co chwila brzdęk-brzdęk, parę sztuk wpadło w oko
W tym sęk, że miałem czas i mierzyłem zbyt wysoko
Bez szans na parkiecie- umiem tańczyć tylko pogo
W drodze powrotnej ciągnął się za nami ogon
My do nich spokojnie, a oni do nas wrogo
Od słowa, do słowa i gotowa awantura
Jak logo Nike na czole, tego, co najbardziej urał
Żaden z nas nie poległ, wszyscy wyszli bez szwanku
Oprócz klucza od chaty, który się ukręcił w zamku
Za drzwiami mam worek, myślę, nerwy se ukoję
A póki co, tu stoję i opieram się o poręcz
Nagle- eureka, przecież da się wejść balkonem
Po piorunochronie, jak w "Jestem Hardkorem"
Mądry Polak po szkodzie, głupi, jak jest wóda
Dobrze, że oprócz klucza, nikt nie złamał kręgosłupa
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.