[Intro]
I am Boutros Boutros-Ghali
Put down your guns and listen to Bob Marley
[Refren: Hans]
Żyjesz tak, żyjesz tak...
[Zwrotka 1: Hans]
Od dwóch miechów cztery kąty, brudny dywan i kartony
Dwa fotele, piec kaflowy, komp, głośniki, mikrofony
Nie rozpakowany jeszcze, nowe lokum, stare miejsce
Znowu jestem bezrobotny, stare śmieci, Dębiec, odwyk
Od tych wspomnień, zamknąć stare, zacząć nowe
Wskrzesić wiarę w prawdę, słowem tak, jak w powiem
Zmienić zdanie w magię, robić co najlepiej robię
Znowu nie mam nic, jak przed "P-ń VI"
Od nowa zacząć żyć by mieć znów to, co chcę
Więc piszę, rap zabija ciszę i wypełnia puste miejsce
Liczę, że magiczne wersy zmienią się w zaklęcie
Kiedy trwoga do muzyki wracam jak robak do Boga
Tylko ona jak Whisky moja żona jest najlepszą z dam
Tam gdzie droga rozwidlona ona powie pójdziesz tam
Wokół tylu ludzi, nadal czujemy się sami
Wpatrujesz się w telefon czy ktoś Ciebie dzisiaj zbawi
Gdzie jesteście przyjaciele moi? odpłynęli w sinej mgle
Niewielu ich tu stoi, ilu pozostanie kiedy znowu będzie źle?
Moje demony powracają do mnie, majaczą mi w głowie coraz głośniej
Opętanie jest tak słodkie i tak niebezpiecznie proste
Żyć normalnie z nimi nie mogę ale bez nich nic nie stworzę
Rozerwany jak z tali wyrwany Joker
Jestem kotem, więc zostało mi żyć osiem
Jestem psem bez pana, więc nie nauczysz mnie siadać
Wilkiem bez stada, który się nie zawaha
I gdy wpadnie w sidła w tych betonowych lasach
Ogryzie, co zniewala, aby wrócić na trzech łapach
I am Boutros Boutros-Ghali
Put down your guns and listen to Bob Marley
[Refren: Hans]
Żyjesz tak, żyjesz tak...
[Zwrotka 1: Hans]
Od dwóch miechów cztery kąty, brudny dywan i kartony
Dwa fotele, piec kaflowy, komp, głośniki, mikrofony
Nie rozpakowany jeszcze, nowe lokum, stare miejsce
Znowu jestem bezrobotny, stare śmieci, Dębiec, odwyk
Od tych wspomnień, zamknąć stare, zacząć nowe
Wskrzesić wiarę w prawdę, słowem tak, jak w powiem
Zmienić zdanie w magię, robić co najlepiej robię
Znowu nie mam nic, jak przed "P-ń VI"
Od nowa zacząć żyć by mieć znów to, co chcę
Więc piszę, rap zabija ciszę i wypełnia puste miejsce
Liczę, że magiczne wersy zmienią się w zaklęcie
Kiedy trwoga do muzyki wracam jak robak do Boga
Tylko ona jak Whisky moja żona jest najlepszą z dam
Tam gdzie droga rozwidlona ona powie pójdziesz tam
Wokół tylu ludzi, nadal czujemy się sami
Wpatrujesz się w telefon czy ktoś Ciebie dzisiaj zbawi
Gdzie jesteście przyjaciele moi? odpłynęli w sinej mgle
Niewielu ich tu stoi, ilu pozostanie kiedy znowu będzie źle?
Moje demony powracają do mnie, majaczą mi w głowie coraz głośniej
Opętanie jest tak słodkie i tak niebezpiecznie proste
Żyć normalnie z nimi nie mogę ale bez nich nic nie stworzę
Rozerwany jak z tali wyrwany Joker
Jestem kotem, więc zostało mi żyć osiem
Jestem psem bez pana, więc nie nauczysz mnie siadać
Wilkiem bez stada, który się nie zawaha
I gdy wpadnie w sidła w tych betonowych lasach
Ogryzie, co zniewala, aby wrócić na trzech łapach
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.