[Zwrotka 1: Bonus RPK]
Kocham swój kraj, lecz mnie wiele rzeczy wkurwia
Podatki to bez dna studnia, widzę to co dnia
Polska to kaleka, żebra, ta rzeczywistość
Owinięta w paradoksach jest bezlitosna
Leci kolejna wiosna, nic się nie zmienia
Porozpierdalane drogi psują zawieszenia
Starzy, biedni ludzie ledwo wyżywają z renty
Czy z emerytury, 40 lat harówy
A gniją jak szczury, epizod niepojęty
Gdy na stołkach kurwy walą na hajsy przekręty
Będziesz chciał za dużo, to Ci psy podepczą pięty
I weź bądź tu mądry, kiedy system pierdolnięty
Do domu którędy, zapytaj bezdomnego
Jak trzepie kontener i spójrz w oczy jego
A teraz dlaczego, spytaj błazna sejmowego
Oprócz obietnicy na ulicy nic nowego
Dzieciak z problemami, matka mu zatruwa azyl
Bezrobotna chla, ojca nie ma, bo się zabił
Harmider i brud pokrył powierzchnię mieszkania
W którym rzadko jest, bo ma dosyć matki chlania
Tak narasta chęć, by coś mieć, by coś zjeść
Kanapki na obiad w końcu mogą się przejeść
Ubrania w lumpeksie to nie to, co nówki sztuki
Zajomane fanty, pierwszy handel, pierwsze długi
Och, jak łatwo jest wejść na tor przestępczości
System to prowodyr tej niechcianej możliwości
Wymiar sprawiedliwości funduje schody
Z kapelusza wyrok, ważny czyn, nie powody
Nie dowody, pomówienia przeszły już do mody
Chuj się rozpierdala, obrał status wiarygodny
Status karygodny, nieważne, że kłamie
Prokurator czeka głodny, [?]
Kocham swój kraj, lecz mnie wiele rzeczy wkurwia
Podatki to bez dna studnia, widzę to co dnia
Polska to kaleka, żebra, ta rzeczywistość
Owinięta w paradoksach jest bezlitosna
Leci kolejna wiosna, nic się nie zmienia
Porozpierdalane drogi psują zawieszenia
Starzy, biedni ludzie ledwo wyżywają z renty
Czy z emerytury, 40 lat harówy
A gniją jak szczury, epizod niepojęty
Gdy na stołkach kurwy walą na hajsy przekręty
Będziesz chciał za dużo, to Ci psy podepczą pięty
I weź bądź tu mądry, kiedy system pierdolnięty
Do domu którędy, zapytaj bezdomnego
Jak trzepie kontener i spójrz w oczy jego
A teraz dlaczego, spytaj błazna sejmowego
Oprócz obietnicy na ulicy nic nowego
Dzieciak z problemami, matka mu zatruwa azyl
Bezrobotna chla, ojca nie ma, bo się zabił
Harmider i brud pokrył powierzchnię mieszkania
W którym rzadko jest, bo ma dosyć matki chlania
Tak narasta chęć, by coś mieć, by coś zjeść
Kanapki na obiad w końcu mogą się przejeść
Ubrania w lumpeksie to nie to, co nówki sztuki
Zajomane fanty, pierwszy handel, pierwsze długi
Och, jak łatwo jest wejść na tor przestępczości
System to prowodyr tej niechcianej możliwości
Wymiar sprawiedliwości funduje schody
Z kapelusza wyrok, ważny czyn, nie powody
Nie dowody, pomówienia przeszły już do mody
Chuj się rozpierdala, obrał status wiarygodny
Status karygodny, nieważne, że kłamie
Prokurator czeka głodny, [?]
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.