[Zwrotka 1]
Analogowe zdjęcia niech tam sobie leżą w pudłach
Stare dobre czasy zaczynają się od jutra
Nieudacznicy mówią, żeby mieć coś, trzeba ukraść
Niektórzy wierzą w Boga, niektórzy wierzą w układ
Ja hajsu szukam w pracy, a wsparcia szukam w bliskich
Nie pomaga Bóg, nie przeszkadza układ mi w tym
I tak jakoś od liceum sobie pędzę pod prąd
Trzymam ręce z tyłu kiedy obok mnie się modlą
Przy wigilijnym stole, przy grobie ojca z mamą
Zgorszonych spojrzeń bombę przyjmuje od lat za to
Odmówiłem bycia chrzestnym, nie będę się spowiadać
Ja dzwonię do koleżki jak chcę się iść wygadać
Narzeczona chce kościelny, a ja - apostazję
Chrzest, komunia, bierzmowanie wszystko mają na mnie
Ale nigdy nic nie poczułem wiesz tam w sobie
Więc dzisiaj tylko do zacierki składam dłonie
[Refren x2]
Nie zmusisz mnie do wstydu za to kim jestem (nie, nie)
Myśląc o sobie czuje dumę, no i nic więcej (nie, nie)
Niż działać wbrew sobie, wole zgnić w piekle (wolę zgnić w piekle)
Niech mnie pochłonie doszczętnie (yeah, yeah)
[Zwrotka 2]
Rap, rzucam to wszytko co warto przemilczeć
Wszytko o czym jest fajnie nie myśleć
Domyśl się co czuje kiedy komuś puszczam numer
Jak na tacy moje myśli no i wszytko to co czuję
A stoję w centrum wielkiej imprezy
I mówię o tym co mnie boli i na czym zależy
Oni się patrzą jak na UFO i se robią daby
Drogie marki, lajki, stream'y to są te ich sprawy
A ja deprecha i konflikty, sprawy, śmierć
Wgapiony w sufit nieraz przeleżałem cały dzień
Gdy demony mi szeptały "Ty weź idź i zabij się"
Mi ratowało życie to, że napisałem tekst (in your face)
I niech krytycy to oplują wielcy
Wyrzucam z siebie całe ścierwo, się zlatują sępy
To pewnie słabo się przyznawać kiedy cierpisz
Lecz ty (lecz ty), lecz ty (lecz ty)
Analogowe zdjęcia niech tam sobie leżą w pudłach
Stare dobre czasy zaczynają się od jutra
Nieudacznicy mówią, żeby mieć coś, trzeba ukraść
Niektórzy wierzą w Boga, niektórzy wierzą w układ
Ja hajsu szukam w pracy, a wsparcia szukam w bliskich
Nie pomaga Bóg, nie przeszkadza układ mi w tym
I tak jakoś od liceum sobie pędzę pod prąd
Trzymam ręce z tyłu kiedy obok mnie się modlą
Przy wigilijnym stole, przy grobie ojca z mamą
Zgorszonych spojrzeń bombę przyjmuje od lat za to
Odmówiłem bycia chrzestnym, nie będę się spowiadać
Ja dzwonię do koleżki jak chcę się iść wygadać
Narzeczona chce kościelny, a ja - apostazję
Chrzest, komunia, bierzmowanie wszystko mają na mnie
Ale nigdy nic nie poczułem wiesz tam w sobie
Więc dzisiaj tylko do zacierki składam dłonie
[Refren x2]
Nie zmusisz mnie do wstydu za to kim jestem (nie, nie)
Myśląc o sobie czuje dumę, no i nic więcej (nie, nie)
Niż działać wbrew sobie, wole zgnić w piekle (wolę zgnić w piekle)
Niech mnie pochłonie doszczętnie (yeah, yeah)
[Zwrotka 2]
Rap, rzucam to wszytko co warto przemilczeć
Wszytko o czym jest fajnie nie myśleć
Domyśl się co czuje kiedy komuś puszczam numer
Jak na tacy moje myśli no i wszytko to co czuję
A stoję w centrum wielkiej imprezy
I mówię o tym co mnie boli i na czym zależy
Oni się patrzą jak na UFO i se robią daby
Drogie marki, lajki, stream'y to są te ich sprawy
A ja deprecha i konflikty, sprawy, śmierć
Wgapiony w sufit nieraz przeleżałem cały dzień
Gdy demony mi szeptały "Ty weź idź i zabij się"
Mi ratowało życie to, że napisałem tekst (in your face)
I niech krytycy to oplują wielcy
Wyrzucam z siebie całe ścierwo, się zlatują sępy
To pewnie słabo się przyznawać kiedy cierpisz
Lecz ty (lecz ty), lecz ty (lecz ty)
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.