[Zwrotka]
Jaka znowu kwarantanna?
My i tak zamknięci w studio, bo to żadna nowość dla nas
Pach-pach, do zapasów wyczerpania
88 śle mi bity, reszta dzieje się już sama
To jak granat bez zawleczki
Wjeżdża służewiecki Szekspir
Wierz mi, z trudem wchodzę w mainstream
Łatwiej wchodzę w skórę tych, o których piszę teksty
Wyprzedzam fakty, lecę do przodu na wstecznym
Nie chcę labelu, nie chcę żadnych podopiecznych
Bo znam ten biznes od podszewki
Dźwięki kroję pod siebie, nie pod wytyczne agencji
Zamknij mordę, najpierw sztuka, potem portfel
Tak to czuję, życie mi narzuca formę
Ze mną dusze niepokorne
Nowe twarze, nowe buty, lecz podejście staromodne
Tnie bulwary szary trek
Mam w rękawie cztery gramy, robię kurs na prawy brzeg (brzeg)
Niech nie zmyli cię ten żargon
Odbieram żakardy, wracam smażyć se na balkon
Stamtąd widzę jak opustoszało miasto
Jak prowadzi ludzi ślepa wiara z białą laską
Jak przez ciągła dezynfekcję ci na górze im wmówili że już mają czyste ręce
Nie chcę więcej się powtarzać
W moim studio nie zawisła biała flaga
Nadal parias, nadal głos mam zamiast broni
Hajs nie śmierdzi, ale nadal nie gra roli
Dla mnie rap to nadal w jedną stronę bilet
Zobacz po dekadach, jaką nadal to ma siłę (siłę)
Jak mnie zew natury woła
Zobacz, jestem mocny w gębie, ale słabość mam do zioła (słabość, kurwa)
Jaka znowu kwarantanna?
My i tak zamknięci w studio, bo to żadna nowość dla nas
Pach-pach, do zapasów wyczerpania
88 śle mi bity, reszta dzieje się już sama
To jak granat bez zawleczki
Wjeżdża służewiecki Szekspir
Wierz mi, z trudem wchodzę w mainstream
Łatwiej wchodzę w skórę tych, o których piszę teksty
Wyprzedzam fakty, lecę do przodu na wstecznym
Nie chcę labelu, nie chcę żadnych podopiecznych
Bo znam ten biznes od podszewki
Dźwięki kroję pod siebie, nie pod wytyczne agencji
Zamknij mordę, najpierw sztuka, potem portfel
Tak to czuję, życie mi narzuca formę
Ze mną dusze niepokorne
Nowe twarze, nowe buty, lecz podejście staromodne
Tnie bulwary szary trek
Mam w rękawie cztery gramy, robię kurs na prawy brzeg (brzeg)
Niech nie zmyli cię ten żargon
Odbieram żakardy, wracam smażyć se na balkon
Stamtąd widzę jak opustoszało miasto
Jak prowadzi ludzi ślepa wiara z białą laską
Jak przez ciągła dezynfekcję ci na górze im wmówili że już mają czyste ręce
Nie chcę więcej się powtarzać
W moim studio nie zawisła biała flaga
Nadal parias, nadal głos mam zamiast broni
Hajs nie śmierdzi, ale nadal nie gra roli
Dla mnie rap to nadal w jedną stronę bilet
Zobacz po dekadach, jaką nadal to ma siłę (siłę)
Jak mnie zew natury woła
Zobacz, jestem mocny w gębie, ale słabość mam do zioła (słabość, kurwa)
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.