0
Nie Zobaczysz Łez - Pezet
0 0

Nie Zobaczysz Łez Pezet

Nie Zobaczysz Łez - Pezet
[Zwrotka 1]
Dziś w zeszycie teksty rzadziej piszę, częściej córce tam rysuję misie
To jedyne czyste uczucie, jakie czuję dzisiaj
W mieszkaniu cisza, a na ścianie wiszą zdjęcia
Jak na Instagramie, nie jak dawniej klisza
I czas umyka, czas to życie, więc chętnie ten czas pożyczę
I znów ściemnia się i świta i przygnębia mnie jak szpital
To, że nie możemy się dogadać, jakby więzień gadał do gada na witach
Warszawa, miasto wita, to wada nabyta
I chciałbym to poskładać, choć to dla nas jak astrofizyka
Trudna sprawa, nie ma podręcznika do życia nigdzie do nabycia
Wolałem, jak byłaś blada i miałaś gastro po spliffach
I spędzaliśmy razem wieczory, a nad telewizorem wisiał Kokoryn
I mówisz coś, chociaż to boli, dociera to do mnie powoli
Coś między nami, między słowami jak w tym filmie Sofii Coppoli
Siedzimy w jakiejś Trattorii, ty kawę przez zęby sączysz
I zdaję sobie sprawę, że już od bardzo dawna nic nas nie łączy

[Cuty]
Kolejny dzień ten sam sen, znów się nie spełnia
Czas nieubłaganie mija
Najważniejsze jest podejście, a dzisiaj mam złe
To co najważniejsze, zostało gdzieś w tle
Nie jestem bez winy, więc rymami płaczę
Znów zaciskam zęby, gram jak potrafię
Znów ściemnia się i świta i przygnębia mnie jak szpital
Czasem mam po prostu tego kurwa dosyć
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?