[Zwrotka 1: Shellerini]
Choć boso chodzą drogą cierni, kroczą by zwyciężyć
Wszytko co mają to ta para zaciśniętych pięści
Patronat dzielnic, miejski rodowód
Kilka tajemnic, które wezmą ze sobą do grobu
Kilka nałogów, kilka milszych wspomnień
Bo cała reszta bardziej przypomina wojnę
W kiejdzie chudy portfel, w nim plastik z godłem
Drobne i wyraz twarzy: "Weź się kurwa odjeb"
Witamy w Polsce (siema) tu nikt nie błyszczy jak Liber, a Ci
A kiedy węszy szeryf, każdy z ziomków trzyma gacik
Łatwo jest stracić, kiedy kręci się ruletka
Krąży cannabis w bletkach, zło nie przestaje szeptać
Chłód w sercach, ciężki chłód przez osiedla -
Łap łut szczęścia, bo tu los nie oszczędza
O krok od szaleństwa, jak najdalej od buractwa
Jestem jednym z tych, w których żyje chłód miasta
[Zwrotka 2: Ogniwo]
To jest chłód bram w duchu tego miasta
Chłód, który stale nas otacza od dzieciaka w nas to wrasta
Przynależność życia w grupie - zależność i hierarchia
Odwróciwszy priorytety zaczynasz się wypalać
Nałogów życia marazm, ktoś gdzieś znów zakrapia
Ktoś gdzieś - kolumbijski katar
Próbują złapać tęcze, choć jest ledwie czarno-biała
Zostawieni sami sobie walczą by utrzymać balast
Nie wszystko na raz - matka mi to powtarzała
Widzisz w życiu chłopcze nie pomaga power balance
Grunt to umiar, dystans i rozwaga
Ta niezłomna wiara, która fruwać nam pozwala
Królowie nocy, nie uchwytni w swych zamiarach
Za dnia skrupulatnie waży ich systemu szala
Nie jeden już oszalał, przez tortury zdobi krata
To dla wszystkich tych cierpiących w kazamatach
Choć boso chodzą drogą cierni, kroczą by zwyciężyć
Wszytko co mają to ta para zaciśniętych pięści
Patronat dzielnic, miejski rodowód
Kilka tajemnic, które wezmą ze sobą do grobu
Kilka nałogów, kilka milszych wspomnień
Bo cała reszta bardziej przypomina wojnę
W kiejdzie chudy portfel, w nim plastik z godłem
Drobne i wyraz twarzy: "Weź się kurwa odjeb"
Witamy w Polsce (siema) tu nikt nie błyszczy jak Liber, a Ci
A kiedy węszy szeryf, każdy z ziomków trzyma gacik
Łatwo jest stracić, kiedy kręci się ruletka
Krąży cannabis w bletkach, zło nie przestaje szeptać
Chłód w sercach, ciężki chłód przez osiedla -
Łap łut szczęścia, bo tu los nie oszczędza
O krok od szaleństwa, jak najdalej od buractwa
Jestem jednym z tych, w których żyje chłód miasta
[Zwrotka 2: Ogniwo]
To jest chłód bram w duchu tego miasta
Chłód, który stale nas otacza od dzieciaka w nas to wrasta
Przynależność życia w grupie - zależność i hierarchia
Odwróciwszy priorytety zaczynasz się wypalać
Nałogów życia marazm, ktoś gdzieś znów zakrapia
Ktoś gdzieś - kolumbijski katar
Próbują złapać tęcze, choć jest ledwie czarno-biała
Zostawieni sami sobie walczą by utrzymać balast
Nie wszystko na raz - matka mi to powtarzała
Widzisz w życiu chłopcze nie pomaga power balance
Grunt to umiar, dystans i rozwaga
Ta niezłomna wiara, która fruwać nam pozwala
Królowie nocy, nie uchwytni w swych zamiarach
Za dnia skrupulatnie waży ich systemu szala
Nie jeden już oszalał, przez tortury zdobi krata
To dla wszystkich tych cierpiących w kazamatach
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.