[Refren: Deep x2]
Pieniądz rządzi, liczy się kasa, kasa
Wkurwia, gdy ktoś ją ma, cieszy gdy jest nasza, nasza
Z nią jesteś atrakcyjny, ona dobrze Ci da żyć
O życiu z MTV bez niej to możesz pomarzyć
[Zwrotka 1: Deep]
Ostrość już miał cinką, dzięki lanym drinkom
Na parkiet wlazł sam, za niegrzeczną dziewczynką
Nie oparł się szpilkom, trzęsącym się tyłkom
Rozgrzany jak piec, patrzył na jej tył tylko
Tańczyła z kumpelą, pośladki to miała jak melon
Widać, że była penerą, znana okolicznym gangsterom
W łeb uderzył testosteron, rozpylał sex jak feromon
Wiedział, że miał tu ją każdy kark, chuj z tym, teraz on
Podbił do niej pewnie, gięła się w pół zwiewnie
Otarł rozporkiem o jej tułów, słów brak w gębie
Puls skoczył mu ostro, przycisnął ją mocno
Spojrzał jej w twarz tak, że aż puściła mu oczko
Nie wierzył sam w to
Cały nabrzmiały dyszał w tańcu
Z loży patrzyli na nich łysi, miał w dupie grubych pojebańców
Ona pachniała dzikim seksem, bez zbędnych słów i lubrykantów
Była spocona, lepka, chętna, choć nie należał do amantów
Ta dostała seks fazy po krążkach ekstazy
Chciała go tu i teraz, wyczytał to z jej twarzy
Polizał jej usta, dawno już chuj mu stał
Odleciał w kosmos, myślał, że sala już jest pusta
Nagle ktoś wyrwał go, pociągnął w tył, zniknęła
Całkiem ogłupiał czemu teraz, kiedy już miał brać się do dzieła
Otrząsnął się, rozejrzał wokół, leżał na stole jak baranek
Jego koledzy go cucili po piwie już nad samym ranem
Pieniądz rządzi, liczy się kasa, kasa
Wkurwia, gdy ktoś ją ma, cieszy gdy jest nasza, nasza
Z nią jesteś atrakcyjny, ona dobrze Ci da żyć
O życiu z MTV bez niej to możesz pomarzyć
[Zwrotka 1: Deep]
Ostrość już miał cinką, dzięki lanym drinkom
Na parkiet wlazł sam, za niegrzeczną dziewczynką
Nie oparł się szpilkom, trzęsącym się tyłkom
Rozgrzany jak piec, patrzył na jej tył tylko
Tańczyła z kumpelą, pośladki to miała jak melon
Widać, że była penerą, znana okolicznym gangsterom
W łeb uderzył testosteron, rozpylał sex jak feromon
Wiedział, że miał tu ją każdy kark, chuj z tym, teraz on
Podbił do niej pewnie, gięła się w pół zwiewnie
Otarł rozporkiem o jej tułów, słów brak w gębie
Puls skoczył mu ostro, przycisnął ją mocno
Spojrzał jej w twarz tak, że aż puściła mu oczko
Nie wierzył sam w to
Cały nabrzmiały dyszał w tańcu
Z loży patrzyli na nich łysi, miał w dupie grubych pojebańców
Ona pachniała dzikim seksem, bez zbędnych słów i lubrykantów
Była spocona, lepka, chętna, choć nie należał do amantów
Ta dostała seks fazy po krążkach ekstazy
Chciała go tu i teraz, wyczytał to z jej twarzy
Polizał jej usta, dawno już chuj mu stał
Odleciał w kosmos, myślał, że sala już jest pusta
Nagle ktoś wyrwał go, pociągnął w tył, zniknęła
Całkiem ogłupiał czemu teraz, kiedy już miał brać się do dzieła
Otrząsnął się, rozejrzał wokół, leżał na stole jak baranek
Jego koledzy go cucili po piwie już nad samym ranem
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.