[Zwrotka 1]
Obojętna mina, mało się odzywam
Umiem być zabawny, coś jak Robin Williams
Jak wyjdę do towarzystwa - przynieś mi dwa wina
Nudzi mnie każdy, nie śmieszą żarty
Żadna rozrywka się do lustra napinać
A ksywa twojej gwiazdy, dla mnie jakaś ksywa
Nie obchodzi mnie liga i wczorajszy finał
Wybacz, ale mówisz mądrze, jak się nie odzywasz
I na pewno nie dotyczy mnie twoja muzyka
Bo jest dla mnie obrzydliwa, jak całe ich życia
Postać tragiczna, gusta tego bydła
Robią ze mnie samotnika, nie chcę taki bywać
Tylko ludzie z Tysiąclecia i wypad na piwa
To ta chwila, że jest nieźle szkołę powspominać
Bardzo lubię i w ogóle teraz w duszy pusto
A ludzie sukcesu, jak to słyszą to puchną
Jak nie kręcą cię te czasy, to patrzą jak na debila
Jesteś nieudacznik, trudno, mogą mnie zabijać
Ja sam się zabijam, trójkąt
Niech wsadzą w to kółko wzajemnej adoracji
Ja mam dziewięćdziesiąt stopni, mój styl parzy i jest prosty, ukłon
Ludzi którzy myślą, że są lepsi znaczy dla mnie gówno, szczerze
Przyjdź mnie osądzić, wbij do mnie na chatę, na dnie
Bo tam mieszkam, hehe, wyjebane mam na ciebie, ciebie i kolegę
Cały payment przepierdalam na depresje, już się nie wyleczę
To jak świat – chory umysł, zjadłaś wszystkie rozumy
W końcu pękniesz z dumy, to tylko kwestia wódy, dramat
Tyle rzeczy już byś chciała
Co tak nic nie mówię, bo nie lubię mówić, nara
Chodzę sam po lasach, docieram do różnych ruin
Jest mi zimno, gdzie jest kasa, muszę ją przytulić
Mam te banknoty w nosie tylko kiedy patrzę w lustro
Lubię zamówić sushi, kiedy jest mi smutno
Obojętna mina, mało się odzywam
Umiem być zabawny, coś jak Robin Williams
Jak wyjdę do towarzystwa - przynieś mi dwa wina
Nudzi mnie każdy, nie śmieszą żarty
Żadna rozrywka się do lustra napinać
A ksywa twojej gwiazdy, dla mnie jakaś ksywa
Nie obchodzi mnie liga i wczorajszy finał
Wybacz, ale mówisz mądrze, jak się nie odzywasz
I na pewno nie dotyczy mnie twoja muzyka
Bo jest dla mnie obrzydliwa, jak całe ich życia
Postać tragiczna, gusta tego bydła
Robią ze mnie samotnika, nie chcę taki bywać
Tylko ludzie z Tysiąclecia i wypad na piwa
To ta chwila, że jest nieźle szkołę powspominać
Bardzo lubię i w ogóle teraz w duszy pusto
A ludzie sukcesu, jak to słyszą to puchną
Jak nie kręcą cię te czasy, to patrzą jak na debila
Jesteś nieudacznik, trudno, mogą mnie zabijać
Ja sam się zabijam, trójkąt
Niech wsadzą w to kółko wzajemnej adoracji
Ja mam dziewięćdziesiąt stopni, mój styl parzy i jest prosty, ukłon
Ludzi którzy myślą, że są lepsi znaczy dla mnie gówno, szczerze
Przyjdź mnie osądzić, wbij do mnie na chatę, na dnie
Bo tam mieszkam, hehe, wyjebane mam na ciebie, ciebie i kolegę
Cały payment przepierdalam na depresje, już się nie wyleczę
To jak świat – chory umysł, zjadłaś wszystkie rozumy
W końcu pękniesz z dumy, to tylko kwestia wódy, dramat
Tyle rzeczy już byś chciała
Co tak nic nie mówię, bo nie lubię mówić, nara
Chodzę sam po lasach, docieram do różnych ruin
Jest mi zimno, gdzie jest kasa, muszę ją przytulić
Mam te banknoty w nosie tylko kiedy patrzę w lustro
Lubię zamówić sushi, kiedy jest mi smutno
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.