0
Nie mam pojęcia - Łona i Webber
0 0

Nie mam pojęcia Łona i Webber

Nie mam pojęcia - Łona i Webber
[Zwrotka 1]
Nie widziałem ciebie w żadnej hecy już dawno
A pamiętam, kiedy mówiłeś
Że nie byłoby od rzeczy coś dziabnąć
Staliśmy w noc upalną pod odjebaną nam palmą
I ja widziałem to czarno
Ale brnąłem w to. I brałem dwie
Na twoją odpowiedzialność

A ty, pamiętam, jak (nie bez racji skądinąd)
Najpierw puszczałaś uszu mimo pijacki bełkot
Który mu z ust płynął
A, że przez parę domówek płynął mu dosyć wartko
No to doprawdy tej, co by nie dała się uwieść takiemu dictum próżno szukać z latarką

A ty znów, ceniony dawniej za nadmiar fantazji
Nagle kupiłeś kombi. Kurwa, kombi? Po co ci taki bagażnik?
Ty ostatnio nie piłaś, chociaż się kalendarz imprez spiętrzył
On pił, więc odwoziłaś go tym kombi wprost do waszego m3

Ja nie rozumiałem przyczyn tych spraw nietypowych
Aż ocknąłem się o świcie leżąc pod stołem, po malowniczym pępkowym
Bo przyszło na świat to wasze szczęście niewymowne;
Wasza... Wasz... Właśnie; tu jest cały mój problem:

[Refren]
Nie wiem jak ono ma na imię
Nie wiem jak ono ma na imię
Baby boom tak daleko zaszedł
Że kiedy tłum, to nie wiem które to wasze
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?