[Intro]
(...)
[Zwrotka 1]
Miałem nie palić, ale to wczoraj, dzisiaj już mam inne plany
Jak ona, gdy czekałem na nią tam wtedy z kwiatami, dziś nie czekam na nic
Na hajsy, które mieli oddać, telefony z gratulacjami
Od byłych ziomali, bo najlepsza z Ciebie jest morda jak przyjaźń ma bilans dodatni
Nie wiem, ile razy będę musiał się sparzyć
Bo jak mam kogoś tu winić za niedotrzymanie obietnic, gdy sam okłamałem się tyle razy?
Więc piję za błędy i za wszystkie ścieżki bez skazy
Bo pierwsze są lekcją, a drugie tu spotkasz jedynie pod postacią fatamorgany
[Refren]
Już nie wiem sam czym jest zło
Robi się zimniej, gdy bliżej jest niebo
Powiedz mi, jak mam uciec stąd?
I już nie wracać, bo nie ma do czego
Już nie wiem sam czym jest zło
Robi się zimniej, gdy bliżej jest niebo
Powiedz mi, jak mam uciec stąd?
I już nie wracać, bo nie ma do czego
[Zwrotka 2]
Im wyżej jesteś, tym większy horyzont, ale mniej widać szczegółów
Znów lodem mam skute serce, trochę więcej fanów, ale jeszcze więcej długów
Końca tej drogi to nawet nie widzę, gdzie tam te schody z albumów
Wydałem EP i nagrałem parę tych featów, które trafiły do tłumu
Ale dalej czuję chłód, bo jestem o krok od sukcesu lub klęski
Ciągle pracuję za stu, żeby nigdy nie mieć do siebie pretensji
Sam sobie zadaję ból, sam sobie na niego znajduję leki
Nigdy wbrew sobie po grób, nie spocznę nim szadź mi zaklei powieki
(...)
[Zwrotka 1]
Miałem nie palić, ale to wczoraj, dzisiaj już mam inne plany
Jak ona, gdy czekałem na nią tam wtedy z kwiatami, dziś nie czekam na nic
Na hajsy, które mieli oddać, telefony z gratulacjami
Od byłych ziomali, bo najlepsza z Ciebie jest morda jak przyjaźń ma bilans dodatni
Nie wiem, ile razy będę musiał się sparzyć
Bo jak mam kogoś tu winić za niedotrzymanie obietnic, gdy sam okłamałem się tyle razy?
Więc piję za błędy i za wszystkie ścieżki bez skazy
Bo pierwsze są lekcją, a drugie tu spotkasz jedynie pod postacią fatamorgany
[Refren]
Już nie wiem sam czym jest zło
Robi się zimniej, gdy bliżej jest niebo
Powiedz mi, jak mam uciec stąd?
I już nie wracać, bo nie ma do czego
Już nie wiem sam czym jest zło
Robi się zimniej, gdy bliżej jest niebo
Powiedz mi, jak mam uciec stąd?
I już nie wracać, bo nie ma do czego
[Zwrotka 2]
Im wyżej jesteś, tym większy horyzont, ale mniej widać szczegółów
Znów lodem mam skute serce, trochę więcej fanów, ale jeszcze więcej długów
Końca tej drogi to nawet nie widzę, gdzie tam te schody z albumów
Wydałem EP i nagrałem parę tych featów, które trafiły do tłumu
Ale dalej czuję chłód, bo jestem o krok od sukcesu lub klęski
Ciągle pracuję za stu, żeby nigdy nie mieć do siebie pretensji
Sam sobie zadaję ból, sam sobie na niego znajduję leki
Nigdy wbrew sobie po grób, nie spocznę nim szadź mi zaklei powieki
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.