[Produkcja: Mihtal]
[Zwrotka 1]
Łzy, zbieram tu z ziemi twoje łzy
Ty, patrzysz na dłonie zdarte do krwi
Gdy życie bez Ciebie to zlepek dni
Mdły ten świat tu nie był nigdy tak mdły
Mi pozostaje papier na który przelewam zapiski socjopaty
Mi pozostaje balet i do wyruchania te kolejne szmaty
I wmawiam sobie od lat, że poświęcam życie dla wiecznej chwały
Umrę jako nikt, ale cudze dzieci będą się uczyły że byłem wspaniały
Poświęciłem wszystko nawet naszą miłość, a moja kariera nosi twoje brzemię
Jesteś moją byłą, pojutrze zapomnisz jak przeze mnie tutaj nie schodziłaś na ziemie
Poświeciłem wszystko, fenyloetylo a minę niewyraźną
Ratuje papieros który jest ostatnim który przy mnie palisz, więc gaś go
Nikt tak jak my
Tłukę o blat butelkę który zapijam gdy dochodzi strach
Do mego głosu gdy w twoich oczach zaczerwienionych od złych emocji
Widzę, ze teraz o złamanym sercu zaczniesz tu innym mówić z autopsji
Ja 300 kilometrów przejechałem żeby Ci powiedzieć, tu przepraszam
Ja 300 kilometrów żeby się wpatrywać w twojego judasza
Ja 300 kilometrów drugie tyle mała łaziłem za kwiatami
A gdy wreszcie stoję vis a vis Ciebie, mnie łapie paraliż
To my raperzy, poniósł nas melanż
Na żywo tak łatwo jest kłamać
Czego nie robię nigdy w numerach
Jebać raperów, jebać ich wyświetlenia
Powiedz mi który umie jak ja otwierać kurwa się teraz w numerach
[Zwrotka 1]
Łzy, zbieram tu z ziemi twoje łzy
Ty, patrzysz na dłonie zdarte do krwi
Gdy życie bez Ciebie to zlepek dni
Mdły ten świat tu nie był nigdy tak mdły
Mi pozostaje papier na który przelewam zapiski socjopaty
Mi pozostaje balet i do wyruchania te kolejne szmaty
I wmawiam sobie od lat, że poświęcam życie dla wiecznej chwały
Umrę jako nikt, ale cudze dzieci będą się uczyły że byłem wspaniały
Poświęciłem wszystko nawet naszą miłość, a moja kariera nosi twoje brzemię
Jesteś moją byłą, pojutrze zapomnisz jak przeze mnie tutaj nie schodziłaś na ziemie
Poświeciłem wszystko, fenyloetylo a minę niewyraźną
Ratuje papieros który jest ostatnim który przy mnie palisz, więc gaś go
Nikt tak jak my
Tłukę o blat butelkę który zapijam gdy dochodzi strach
Do mego głosu gdy w twoich oczach zaczerwienionych od złych emocji
Widzę, ze teraz o złamanym sercu zaczniesz tu innym mówić z autopsji
Ja 300 kilometrów przejechałem żeby Ci powiedzieć, tu przepraszam
Ja 300 kilometrów żeby się wpatrywać w twojego judasza
Ja 300 kilometrów drugie tyle mała łaziłem za kwiatami
A gdy wreszcie stoję vis a vis Ciebie, mnie łapie paraliż
To my raperzy, poniósł nas melanż
Na żywo tak łatwo jest kłamać
Czego nie robię nigdy w numerach
Jebać raperów, jebać ich wyświetlenia
Powiedz mi który umie jak ja otwierać kurwa się teraz w numerach
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.