[Refren: Wilku & Bilon]
Czy to prawda? ...że nie chciałeś dopuścić do tego?
Czy to prawda? ...że oszukałeś przyjaciela swego?
Czy to prawda? ...że nie chcesz słuchać rapu mego?
Czy to prawda? ...naprawdę, że tworzysz coś nowego?
Czy to prawda? ...że zrobiłeś coś lepszego, ziomuś?
Czy to prawda? ...nie ufasz nawet brata słowu?
Czy to prawda? ...że masz dumy powód?
Czy to prawda, naprawdę? Nie mów nikomu
[Zwrotka 1: Wilku]
Czy to prawda, naprawdę?
Nie wiem, ale znam skądś tą jazdę
Doświadczenie każde bogaci wnętrze
Czemu się męczę? Nie wiem
A gdy przestanę, komu to zawdzięczę?
Za siebie ręczę
I niech każdy robi to za siebie
Tak będzie lepiej; jebię tych, co nam burzą
Nieraz pocałują glebę, nieraz jeszcze się odmóżdżą
Tak bywa – trudno się mówi, żyje się dalej
Od Puławskiej do alej moja ulica biegnie
Tu chwalę Boga (Mokotów!) i już jest pięknie
Myśl dobrze, ucz się szybko, nim w gruzach wszystko legnie
Nie zawsze pięknie, lecz bywało gorzej
Nieważne, co powinieneś – ważne, co możesz
Swoje tworzę, swoje robię, odpocznę w grobie
Mówię o sobie, poszukuję prawdy na tym globie
Nie oszukuję, jestem poza tym, w oknach kraty?
Nie sądź, że to coś daje
Dla mych ludzi z drugiej strony pozostaję naturalny
Pokazuje, że każdy cel jest osiągalny
Minimalny wysiłek, czas pokaże efekty
Policja jak pierdolone insekty
Wciąż dokucza; nie pouczam, fałsz odrzucam
Gęsty dym wypełnia me płuca
Pamiętasz mnie?
Czy to prawda? ...że nie chciałeś dopuścić do tego?
Czy to prawda? ...że oszukałeś przyjaciela swego?
Czy to prawda? ...że nie chcesz słuchać rapu mego?
Czy to prawda? ...naprawdę, że tworzysz coś nowego?
Czy to prawda? ...że zrobiłeś coś lepszego, ziomuś?
Czy to prawda? ...nie ufasz nawet brata słowu?
Czy to prawda? ...że masz dumy powód?
Czy to prawda, naprawdę? Nie mów nikomu
[Zwrotka 1: Wilku]
Czy to prawda, naprawdę?
Nie wiem, ale znam skądś tą jazdę
Doświadczenie każde bogaci wnętrze
Czemu się męczę? Nie wiem
A gdy przestanę, komu to zawdzięczę?
Za siebie ręczę
I niech każdy robi to za siebie
Tak będzie lepiej; jebię tych, co nam burzą
Nieraz pocałują glebę, nieraz jeszcze się odmóżdżą
Tak bywa – trudno się mówi, żyje się dalej
Od Puławskiej do alej moja ulica biegnie
Tu chwalę Boga (Mokotów!) i już jest pięknie
Myśl dobrze, ucz się szybko, nim w gruzach wszystko legnie
Nie zawsze pięknie, lecz bywało gorzej
Nieważne, co powinieneś – ważne, co możesz
Swoje tworzę, swoje robię, odpocznę w grobie
Mówię o sobie, poszukuję prawdy na tym globie
Nie oszukuję, jestem poza tym, w oknach kraty?
Nie sądź, że to coś daje
Dla mych ludzi z drugiej strony pozostaję naturalny
Pokazuje, że każdy cel jest osiągalny
Minimalny wysiłek, czas pokaże efekty
Policja jak pierdolone insekty
Wciąż dokucza; nie pouczam, fałsz odrzucam
Gęsty dym wypełnia me płuca
Pamiętasz mnie?
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.