[Refren: Młody Biały]
Już za dużo, masz dosyć, ile można to znosić
Cały życie chcesz się prosić, o co?
Nie wiesz, co za dużo, to nie zdrowo, słowo
Działaj z głową, jeśli w ogóle masz ją
Oprzytomnij – hasło, uliczna wrogość – znasz to
Sen, maniury, fury, hajsy – masz to, już za dużo
Już zbyt wiele, co się dzieje, ja się śmieję
Ja się śmieję
[Zwrotka 1: Doz]
Dużo, za dużo możesz mieć
Lecz uważaj, bo poślizgnąć się, upaść łatwo jest
Trudno wstać, jeszcze trudniej, gdy brak ambicji
Głowy na karku i mądrych decyzji
Zaczął się wyścig
Nie poddam się, choćby zwycięstwo miało mi się tylko przyśnić, tylko przyśnić
I nigdy jak te kurwy co na widok hajsu ze szczęścia oczy mrużą
Im nigdy nie za dużo, skąd ta próżność
Pytasz, próżno, za późno
Za dużo obcinaków, co za oknami siedzą, usłyszanych rozmów
Za dużo niepotrzebnych spojrzeń, kiedy nocą
Idę ciemną ulicą
A jebać wszystkich fałszywych, co nam źle życzą
[Zwrotka 2: Tadek]
Za dużo zarabionych, co im się wcale nie należy
Za dużo płyt wydają pseudoraperzy
Za dużo rzeczy, co nas martwi, wkurwiają
Za dużo dobrych chłopaków, co wyroki zapierdalają
Na Garbarckiej starej kurwy, co ich nikt nie chce ruchać
Za mało ludzi, którym naprawdę można ufać
Za dużo awantur bez powodów się zdarza
Bez powodu jeden ziomek do drugiego się zraża
Sytuacja się powtarza i znów się spotykamy
Ziomków, co wyskakują z radością witamy
Ale świadomość mamy, że ciągle za dużo
Za dużo tych, których nie ma z nami
Prawie wszędzie frajerstwo, za duże prawdopodobieństwo
Że nic się nie uda, a nie zdarzają się cuda
Wiara, że wystarczy czekać to największa obłuda
Bo za każdym winklem może czekać życia próba
Już za dużo, masz dosyć, ile można to znosić
Cały życie chcesz się prosić, o co?
Nie wiesz, co za dużo, to nie zdrowo, słowo
Działaj z głową, jeśli w ogóle masz ją
Oprzytomnij – hasło, uliczna wrogość – znasz to
Sen, maniury, fury, hajsy – masz to, już za dużo
Już zbyt wiele, co się dzieje, ja się śmieję
Ja się śmieję
[Zwrotka 1: Doz]
Dużo, za dużo możesz mieć
Lecz uważaj, bo poślizgnąć się, upaść łatwo jest
Trudno wstać, jeszcze trudniej, gdy brak ambicji
Głowy na karku i mądrych decyzji
Zaczął się wyścig
Nie poddam się, choćby zwycięstwo miało mi się tylko przyśnić, tylko przyśnić
I nigdy jak te kurwy co na widok hajsu ze szczęścia oczy mrużą
Im nigdy nie za dużo, skąd ta próżność
Pytasz, próżno, za późno
Za dużo obcinaków, co za oknami siedzą, usłyszanych rozmów
Za dużo niepotrzebnych spojrzeń, kiedy nocą
Idę ciemną ulicą
A jebać wszystkich fałszywych, co nam źle życzą
[Zwrotka 2: Tadek]
Za dużo zarabionych, co im się wcale nie należy
Za dużo płyt wydają pseudoraperzy
Za dużo rzeczy, co nas martwi, wkurwiają
Za dużo dobrych chłopaków, co wyroki zapierdalają
Na Garbarckiej starej kurwy, co ich nikt nie chce ruchać
Za mało ludzi, którym naprawdę można ufać
Za dużo awantur bez powodów się zdarza
Bez powodu jeden ziomek do drugiego się zraża
Sytuacja się powtarza i znów się spotykamy
Ziomków, co wyskakują z radością witamy
Ale świadomość mamy, że ciągle za dużo
Za dużo tych, których nie ma z nami
Prawie wszędzie frajerstwo, za duże prawdopodobieństwo
Że nic się nie uda, a nie zdarzają się cuda
Wiara, że wystarczy czekać to największa obłuda
Bo za każdym winklem może czekać życia próba
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.