[Zwrotka 1: Słoń]
Do zatęchłej piwnicy wpada wiązka światła
Znaki na ścianach mój dziadek krwią nabazgrał
Mówią o mnie czort, mam stary dom na bagnach
Okoliczni mieszkańcy mnie tu czczą jak diabła
Odór zwłok, makabra, leżą dwa ciała bez głów
A ja w transie klnę od tyłu po aramejsku
Lśni jak skarabeusz świeżo wyjęta trzustka
Czyjeś kwasy trawienne znów mi poparzyły usta
Czuję ból, mam migreny, to podobno przez księżyc
Wiedźma mi kazała wcierać w oczy krew węży
Cała wieś śmierdzi, niosę napchane mięsem wiadro
Ludzka skóra na płocie schnie jak prześcieradło
Wiecznie patrzą na mnie oczy w słoiku
Obsydianowy nóż separuje kości od szpiku
W środku nocy po cichu, niczym strach na wróble
Sam się obdzieram ze skóry, by przybić twarz nad łóżkiem

[Refren: Słoń]
To podobno przez księżyc
Słyszę głosy w mojej głowie bez przerwy
A śmiech śmierci nocą niesie się w las
Pochłania mnie luna i jej zimny blask
To podobno przez księżyc
Słyszę głosy w mojej głowie bez przerwy
A śmiech śmierci nocą niesie się w las
Pochłania mnie luna i jej zimny blask
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?