0
Zmysły - KęKę
0 0

Zmysły KęKę

Zmysły - KęKę
[Zwrotka 1]
Jest dwa tysiące piętnaście, koniec września, październik
Dzień spokojny, Radom polski, znaczy, że Ruscy nie weszli
Siedzę, rozliczam ten rok, co mi minął
Od czasu, gdy zacząłem pisać płytę
Drugą, bo pierwsza przycicha
Choć złoto za debiut wbiło mnie w pierwszą ligę
Więcej mam na głowie, więcej lat na karku
Rok bez wódy lecę drugi, uśmiech mówi: było warto
Miałem momenty, że prawie pękłem
Nosa nie pruszę, jebać wszystko
Woogie boogie, byłem sensei
Rzadki przypadek, ale pomógł hip hop
Scena się zmienia i to jest dobre
Dwa lata temu sam byłem zmianą
Dla tych, co mówią, że to pierdolnie
Dekadę temu mówiliście to samo
Gram sztuki, jest nieźle
Miasta, co grałem i była paka
Po pierwsze jest dwieście
Po drugiej, znów tnę, jak taran
Co zaplanuję, to to robię
Prędzej czy później to musiało pyknąć
Dzięki Ci dobry Boże
Zostałem w kraju, kiedy było kiepsko
Obiecuję kłaść mocniej, niedokładnie, jak teraz
Siebie i Ciebie się nie wypierać
Fałsz punktować, co nieważne - jebać
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?