[Zwrotka 1: Bonus RPK]
To były stare czasy, 90-te lata
Inaczej to wszystko wyglądało za dzieciaka
W obdrapanym bloku obdrapana klatka
Historia mego życia oparta jest na faktach
Już były pierwsze szlugi, już była pierwsza trawka
Pierwsza wpadka, smak procentu i zajawka
Niestety tak jak wielu w życiu popełniałem błędy
Musiałem zrozumieć to, by wprowadzić korekty
W oczach obraz, ja z koleżkami na schodach
Wtedy nie wiedziałem, że wjebałem się w ronsona
Jak nie było gazu to wdychałem dezodorant
Jedenaście lat, głupi ze mnie był małolat
Nie liczyłem się z tym, że mogłem przedawkować
Myślałem, że to fajne wszystko, chciałem testować
Dobrze wiem co znaczy patologia człowieku
Spróbuj się wydostac z niej w tak młodym wieku
Z deszczu pod rynne znaczy z Woli na Bielany
Miałem trzynaście lat i codziennie najarany
Latałem tu i tam - tak wykonywałem plany
I nie przeszkadzały mi w tym puste kiermany
Wtedy już wiedziałem, że twarde nie są dla mnie
Co z tego, że nie ćpałem skoro dalej tkwiłem w bagnie
Chciałem być niezależny, dostałem propozycje
Wiedzieli, że nie sprzedam i że pierdole policje
Myśleli, że mi wejdą na głowę skurwysyny
Za darmo ostry wpierdol z ostrym nożem przy szyi
Na koniec tego wszystkiego mnie naliczyli
Jednak tylko do chwili, bo się przeliczyli
Jako czternastolatek miałem bagaż sporawy
W sądzie sprawy, w szkole uczeń słaby
Dziś nie przestaje żyć, nabrałem wprawy
Z deszczu po rynnę, urok szary Warszawy
To były stare czasy, 90-te lata
Inaczej to wszystko wyglądało za dzieciaka
W obdrapanym bloku obdrapana klatka
Historia mego życia oparta jest na faktach
Już były pierwsze szlugi, już była pierwsza trawka
Pierwsza wpadka, smak procentu i zajawka
Niestety tak jak wielu w życiu popełniałem błędy
Musiałem zrozumieć to, by wprowadzić korekty
W oczach obraz, ja z koleżkami na schodach
Wtedy nie wiedziałem, że wjebałem się w ronsona
Jak nie było gazu to wdychałem dezodorant
Jedenaście lat, głupi ze mnie był małolat
Nie liczyłem się z tym, że mogłem przedawkować
Myślałem, że to fajne wszystko, chciałem testować
Dobrze wiem co znaczy patologia człowieku
Spróbuj się wydostac z niej w tak młodym wieku
Z deszczu pod rynne znaczy z Woli na Bielany
Miałem trzynaście lat i codziennie najarany
Latałem tu i tam - tak wykonywałem plany
I nie przeszkadzały mi w tym puste kiermany
Wtedy już wiedziałem, że twarde nie są dla mnie
Co z tego, że nie ćpałem skoro dalej tkwiłem w bagnie
Chciałem być niezależny, dostałem propozycje
Wiedzieli, że nie sprzedam i że pierdole policje
Myśleli, że mi wejdą na głowę skurwysyny
Za darmo ostry wpierdol z ostrym nożem przy szyi
Na koniec tego wszystkiego mnie naliczyli
Jednak tylko do chwili, bo się przeliczyli
Jako czternastolatek miałem bagaż sporawy
W sądzie sprawy, w szkole uczeń słaby
Dziś nie przestaje żyć, nabrałem wprawy
Z deszczu po rynnę, urok szary Warszawy
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.