[Zwrotka 1]
Oto bękart diabła, mów mi Otis Driftwood
Spada kwaśny deszcz w ilości tysięcy litrów
W kraju taniego blichtru, gdzie liczy się tylko lans
W ostatnim domu na lewo nie macie najmniejszych szans
Suprise skurwysynu to niezapomniany prezes
Okładam cię po twarzy skarpetką pełną pinezek
Nie radzę sobie ze stresem, powiedz, jak mam być zdrowy
Wokół masowe groby, Czarnobyl mutuje choroby
Z przebitej wątroby powoli żółć wypływa
Plujesz resztkami szkliwa na krwią przesiąknięty dywan
Siódmy syn z siódmego syna dzisiaj odbiera haracz
Po horyzont szubienice, ciała nabite na palach
Jaram się jak BOR, porno w klimacie gore
Horrorcore, masowy mord, ostateczny sąd
Jestem stąd skurwysynu i nigdy tego nie zmienię
Niosę czarny wieniec z dzisiejszą datą i twym imieniem
Przykrywam cieniem miasto, jak atomowy wybuch
Jak Dybuk opętania to mój atrybut
Nikt nie słyszy twego krzyku, powoli ustaje tętno
Skończysz w naftalinie jak doświadczalny embrion
Robi się ciemno, ludzie mroku się boją
Więc naciśnij szybko stop, jeśli czujesz się nieswojo
Wiem, że trudno pojąć rzeczy, które się nam w głowach roją
To bardziej krwawe gówno niż w godzinach szczytu OIOM
Jak wygłodniały kojot świeżego mięsa pragnę
Jestem artystą jak Wagner, zamiast batuty mam bagnet
Z podciętych gardeł płynie menuet zdławionych pisków
Zgaszę moczem żar miłości w twoim domowym ognisku
Otis Driftwood wpisał cię na czarną listę
Powoli wystyga beton wokół twoich stóp w misce
To twój ostatni występ, zastygają sine usta
A zamiast happy endu czeka cię trumienna pustka
Oto bękart diabła, mów mi Otis Driftwood
Spada kwaśny deszcz w ilości tysięcy litrów
W kraju taniego blichtru, gdzie liczy się tylko lans
W ostatnim domu na lewo nie macie najmniejszych szans
Suprise skurwysynu to niezapomniany prezes
Okładam cię po twarzy skarpetką pełną pinezek
Nie radzę sobie ze stresem, powiedz, jak mam być zdrowy
Wokół masowe groby, Czarnobyl mutuje choroby
Z przebitej wątroby powoli żółć wypływa
Plujesz resztkami szkliwa na krwią przesiąknięty dywan
Siódmy syn z siódmego syna dzisiaj odbiera haracz
Po horyzont szubienice, ciała nabite na palach
Jaram się jak BOR, porno w klimacie gore
Horrorcore, masowy mord, ostateczny sąd
Jestem stąd skurwysynu i nigdy tego nie zmienię
Niosę czarny wieniec z dzisiejszą datą i twym imieniem
Przykrywam cieniem miasto, jak atomowy wybuch
Jak Dybuk opętania to mój atrybut
Nikt nie słyszy twego krzyku, powoli ustaje tętno
Skończysz w naftalinie jak doświadczalny embrion
Robi się ciemno, ludzie mroku się boją
Więc naciśnij szybko stop, jeśli czujesz się nieswojo
Wiem, że trudno pojąć rzeczy, które się nam w głowach roją
To bardziej krwawe gówno niż w godzinach szczytu OIOM
Jak wygłodniały kojot świeżego mięsa pragnę
Jestem artystą jak Wagner, zamiast batuty mam bagnet
Z podciętych gardeł płynie menuet zdławionych pisków
Zgaszę moczem żar miłości w twoim domowym ognisku
Otis Driftwood wpisał cię na czarną listę
Powoli wystyga beton wokół twoich stóp w misce
To twój ostatni występ, zastygają sine usta
A zamiast happy endu czeka cię trumienna pustka
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.