[Część I]
[Zwrotka 1]
Zabierasz się do tego beefu jak gimbiara do pierwszego razu
Tu zaczepka, tu komentarz i zamiast od razu
Przejść do sedna, starasz się zwrócić moją uwagę
Znaj mą łaskę, pało, oto ja, oto, co nagrałem
Guzior, młodzieńcze, podchody na fejsie
Grożenie przez internet, niepotrzebne spięcie
A to wszystko, bo bejbe cię robiła w chuja, szczerze
Podstawówka albo sprany mózg masz, bo złe rzeczy bierzesz
Niby ja tu byłem szefem w tej dziedzinie, lecz przebiłeś mnie na wylot
Jak przebijam cię na wylot każdą linią
Kiedy z linią w nosie, myśląc o mnie, gnijąc, pancze piszesz
Kwitnie biznes, kmiń i skacze sprzedaż jak twój gul na grdyce
Przestań zaśmiecać internet, zrób se porządek pod czapką
Skończ komentować fanpage'e i powiedz coś w oczy mi patrząc
Weź wytrzeźwiej, raczej serio, jak tak patrzę
To nie służą ci używki, trochę się odklejasz czasem
I mówię ci to ja - niby narkus ze Ślizgu
Ale tyle, co przyjąłeś sam... zwracam honor, mistrzu
Podziurawiony łeb masz jak emmentaler. Pięć lat
Melanżu mnie nie rozjebało tak, jak ciebie jedna
Trzecia z tego ściero, bo jak to wytłumaczysz?
To, że na Facebooku ciężko przypierdalasz się do panny?
Później mówisz już, że to nie twoja panna
A jak z jednym z nas świruje, to pierdolisz, że cię zdradza
A żeby było śmieszniej, dziewięć miechów ci zajęło
Żeby dojść do tego, że ci ktoś powinien z nas powiedzieć
Że obiekt twoich narzekań się spotyka z typem, weź to przemyśl
To powyższe mordo, serio, bo coś tu jest nie tak
Już samo to, że ciśniesz na Facebooku jej, to facepalm
Tłuku, ile ty masz, kurwa, lat – dwanaście czy dwadzieścia trzy?
A wracając do tamtych dziewięciu miechów
To mówi, może głupku to coś ci? Dziewięć miechów?
Beka z wieprza, spieprzaj sklejać pancze, dalej wkręcaj se
Że w rapgrze jesteś panem i że to, że Ślizg propsuje mnie
To jakiś przypadek, a nie to, że lepiej brzmię
I zmienię flow se czasem, a nie jadę jednym każdy wers
Nikt cię nie znał i wciąż jesteś jak jednorazówka
I to biodegradowalna, gołym okiem można, kurwa
Dostrzec jak się stajesz prochem, który ciągniesz notabene
A z którego powstałeś, dzisiejszy dzień jest twoim świętem
Powiem ci szczerze, że dla mnie to trochę żenada
W takim ścierwie uczestniczyć. To nie beef, ale prywata
Napierdalasz na oślep, ty ośle w innych, a frustracja
Ci rozsądek zabrała jak ja ci fanów podpierdolę
[Zwrotka 1]
Zabierasz się do tego beefu jak gimbiara do pierwszego razu
Tu zaczepka, tu komentarz i zamiast od razu
Przejść do sedna, starasz się zwrócić moją uwagę
Znaj mą łaskę, pało, oto ja, oto, co nagrałem
Guzior, młodzieńcze, podchody na fejsie
Grożenie przez internet, niepotrzebne spięcie
A to wszystko, bo bejbe cię robiła w chuja, szczerze
Podstawówka albo sprany mózg masz, bo złe rzeczy bierzesz
Niby ja tu byłem szefem w tej dziedzinie, lecz przebiłeś mnie na wylot
Jak przebijam cię na wylot każdą linią
Kiedy z linią w nosie, myśląc o mnie, gnijąc, pancze piszesz
Kwitnie biznes, kmiń i skacze sprzedaż jak twój gul na grdyce
Przestań zaśmiecać internet, zrób se porządek pod czapką
Skończ komentować fanpage'e i powiedz coś w oczy mi patrząc
Weź wytrzeźwiej, raczej serio, jak tak patrzę
To nie służą ci używki, trochę się odklejasz czasem
I mówię ci to ja - niby narkus ze Ślizgu
Ale tyle, co przyjąłeś sam... zwracam honor, mistrzu
Podziurawiony łeb masz jak emmentaler. Pięć lat
Melanżu mnie nie rozjebało tak, jak ciebie jedna
Trzecia z tego ściero, bo jak to wytłumaczysz?
To, że na Facebooku ciężko przypierdalasz się do panny?
Później mówisz już, że to nie twoja panna
A jak z jednym z nas świruje, to pierdolisz, że cię zdradza
A żeby było śmieszniej, dziewięć miechów ci zajęło
Żeby dojść do tego, że ci ktoś powinien z nas powiedzieć
Że obiekt twoich narzekań się spotyka z typem, weź to przemyśl
To powyższe mordo, serio, bo coś tu jest nie tak
Już samo to, że ciśniesz na Facebooku jej, to facepalm
Tłuku, ile ty masz, kurwa, lat – dwanaście czy dwadzieścia trzy?
A wracając do tamtych dziewięciu miechów
To mówi, może głupku to coś ci? Dziewięć miechów?
Beka z wieprza, spieprzaj sklejać pancze, dalej wkręcaj se
Że w rapgrze jesteś panem i że to, że Ślizg propsuje mnie
To jakiś przypadek, a nie to, że lepiej brzmię
I zmienię flow se czasem, a nie jadę jednym każdy wers
Nikt cię nie znał i wciąż jesteś jak jednorazówka
I to biodegradowalna, gołym okiem można, kurwa
Dostrzec jak się stajesz prochem, który ciągniesz notabene
A z którego powstałeś, dzisiejszy dzień jest twoim świętem
Powiem ci szczerze, że dla mnie to trochę żenada
W takim ścierwie uczestniczyć. To nie beef, ale prywata
Napierdalasz na oślep, ty ośle w innych, a frustracja
Ci rozsądek zabrała jak ja ci fanów podpierdolę
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.