[Zwrotka 1: Kukon]
Wszystko sztuczne jak silikon w biuście
Młode buzie tak przećpane i smutne
Hej, modelko, chcę zobaczyć twój uśmiech
Ekrany kłamią, zabiorę cię na ucztę
Te małe łapki są zimne, lecz ludzkie
Jedziemy cabrio, włosy pływają luźniej
Gwiazdy kłamią, wiem, co widzą w lustrze
Wychodzimy rano, ale wrócimy pojutrze
Jebać Hollywood (jebać!), jebać te złote globy (jebać!)
Instagram działa tak jak drogie samochody
One tylko chcą się rżnąć, potem robić ze mną foty
Opanowałem syf, na więcej nie mam ochoty
Sportowe gabloty i najdroższe escorty
Jestem chłopakiem z osiedla, zawsze mam kłopoty
Bywałem niemodny, chłopaki mieli torby
Czasem droższe niż Gucci, czasami droższe niż domy
A twoja młoda kłamie, a potem musi się modlić
Szukam w tych dupach manier nawet, jak jesteś bez spodni
Chociaż znam model butów twoich, jak przemierzasz chodnik
Jesteś warta więcej niż twoje zdjęcia, już spokojnie
[Zwrotka 2: Quebonafide]
Tu jak planujesz, młody, jakąś fazę, no to oby
Dźwigamy te bagaże tak jak boye hotelowi
Każdy pewnie wie lepiej już od ciebie, co masz robić
Mam pod nogami kłody, a do tego strome schody
Życie to nie złote globy i nikt ci się nie ukłoni
Mój ziomek opierdolił papier, nie wie, na czym stoi
Każdy stawia na pomysł, ale potem darł kupony
Pisałem pierwsze strony obok błoni zamku Bony
A dziś jebane salony pokazują mi od kuchni (wow)
Chociaż się nie ubieram w Próchnik
Ona w torebce Chloé trzyma uspawane lufki
Widziałem brudne spoty i miejscówki z widokówki
I widziałem ładnych ludzi, którzy robią brzydkie rzeczy
I ładne rzeczy, które robią brzydkich ludzi
Jak zaczynałem, to zamek jeszcze nie świecił
Więc nawet mnie nie próbujcie porównywać do tych tchórzy
I jacuzzi, dywaniki, narkotyki i szampany
Dziś pisze o mnie Gala, czuję się jak nowy Dali
I jakieś tanie brukowce
Chciałem być na okładce w Sourcie, joł, kończę
Wsiadam w Porsche, kurwa mać, magazyn Gala
Co ja jestem jakiś kurwa Asterix i Obelix, Panoramix, kurwa Kakofonix?
Joł, joł, joł, wycieram łzy wierzchem dłoni
Wszystko sztuczne jak silikon w biuście
Młode buzie tak przećpane i smutne
Hej, modelko, chcę zobaczyć twój uśmiech
Ekrany kłamią, zabiorę cię na ucztę
Te małe łapki są zimne, lecz ludzkie
Jedziemy cabrio, włosy pływają luźniej
Gwiazdy kłamią, wiem, co widzą w lustrze
Wychodzimy rano, ale wrócimy pojutrze
Jebać Hollywood (jebać!), jebać te złote globy (jebać!)
Instagram działa tak jak drogie samochody
One tylko chcą się rżnąć, potem robić ze mną foty
Opanowałem syf, na więcej nie mam ochoty
Sportowe gabloty i najdroższe escorty
Jestem chłopakiem z osiedla, zawsze mam kłopoty
Bywałem niemodny, chłopaki mieli torby
Czasem droższe niż Gucci, czasami droższe niż domy
A twoja młoda kłamie, a potem musi się modlić
Szukam w tych dupach manier nawet, jak jesteś bez spodni
Chociaż znam model butów twoich, jak przemierzasz chodnik
Jesteś warta więcej niż twoje zdjęcia, już spokojnie
[Zwrotka 2: Quebonafide]
Tu jak planujesz, młody, jakąś fazę, no to oby
Dźwigamy te bagaże tak jak boye hotelowi
Każdy pewnie wie lepiej już od ciebie, co masz robić
Mam pod nogami kłody, a do tego strome schody
Życie to nie złote globy i nikt ci się nie ukłoni
Mój ziomek opierdolił papier, nie wie, na czym stoi
Każdy stawia na pomysł, ale potem darł kupony
Pisałem pierwsze strony obok błoni zamku Bony
A dziś jebane salony pokazują mi od kuchni (wow)
Chociaż się nie ubieram w Próchnik
Ona w torebce Chloé trzyma uspawane lufki
Widziałem brudne spoty i miejscówki z widokówki
I widziałem ładnych ludzi, którzy robią brzydkie rzeczy
I ładne rzeczy, które robią brzydkich ludzi
Jak zaczynałem, to zamek jeszcze nie świecił
Więc nawet mnie nie próbujcie porównywać do tych tchórzy
I jacuzzi, dywaniki, narkotyki i szampany
Dziś pisze o mnie Gala, czuję się jak nowy Dali
I jakieś tanie brukowce
Chciałem być na okładce w Sourcie, joł, kończę
Wsiadam w Porsche, kurwa mać, magazyn Gala
Co ja jestem jakiś kurwa Asterix i Obelix, Panoramix, kurwa Kakofonix?
Joł, joł, joł, wycieram łzy wierzchem dłoni
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.