[Refren]
Wiele myśli, wiele pytań, odpowiedzi brak
Umysł niszczy, w serce wnika – Wszechobecny strach
Na nic tu szczery płacz, już nikt nie wierzy w raj
Ile bym dał, żeby tylko cofnąć czas?
Wiele myśli, wiele pytań, odpowiedzi brak
Umysł niszczy, w serce wnika – Wszechobecny strach
Na nic tu szczery płacz, już nikt nie wierzy w raj
Ile bym dał, żeby tylko cofnąć czas?
[Zwrotka 1]
Jak powiedzieć swemu bratu, że został mu rok życia
Wybacz, nie znam odpowiedzi, przerasta mnie trudność pytań
Strach oddychać, sam jestem swoim wrogiem
Może dlatego za przyjaciół i bliskich pierwszy bym skoczył w ogień
W głowie mam paranoje, myśli skażone polonem
Ciało obrysowane kredą, żółta taśma, psy, koroner
Zabierzcie mnie stąd, odejść chcę w przeszłość
Dajcie mi kaftan lub od razu kata i elektryczne krzesło
Świat podnosi mi non stop tętno
Jebana nerwica natręctw, modlę się wciąż o obojętność
Masz odwagę z dumą twierdzić, że cały jest świat twój
No to przekaż chorej matce, że jej syn zginął w wypadku
Myśli znów wiszą na pasku, rzeczywistość w rękach znika
Nie masz pojęcia co mówię, zamknij mordę, nie znasz życia
Klęska chwyta znów za gardło, w umyśle mam to
Wiem, że na końcu tunelu dawno zgasło światło
Jedni pragną gładko zasnąć, ja już w nic nie wierzę
Kiedy umrę zamiast stypy zrób mi ostatnią imprezę
Wiele myśli, wiele pytań, odpowiedzi brak
Umysł niszczy, w serce wnika – Wszechobecny strach
Na nic tu szczery płacz, już nikt nie wierzy w raj
Ile bym dał, żeby tylko cofnąć czas?
Wiele myśli, wiele pytań, odpowiedzi brak
Umysł niszczy, w serce wnika – Wszechobecny strach
Na nic tu szczery płacz, już nikt nie wierzy w raj
Ile bym dał, żeby tylko cofnąć czas?
[Zwrotka 1]
Jak powiedzieć swemu bratu, że został mu rok życia
Wybacz, nie znam odpowiedzi, przerasta mnie trudność pytań
Strach oddychać, sam jestem swoim wrogiem
Może dlatego za przyjaciół i bliskich pierwszy bym skoczył w ogień
W głowie mam paranoje, myśli skażone polonem
Ciało obrysowane kredą, żółta taśma, psy, koroner
Zabierzcie mnie stąd, odejść chcę w przeszłość
Dajcie mi kaftan lub od razu kata i elektryczne krzesło
Świat podnosi mi non stop tętno
Jebana nerwica natręctw, modlę się wciąż o obojętność
Masz odwagę z dumą twierdzić, że cały jest świat twój
No to przekaż chorej matce, że jej syn zginął w wypadku
Myśli znów wiszą na pasku, rzeczywistość w rękach znika
Nie masz pojęcia co mówię, zamknij mordę, nie znasz życia
Klęska chwyta znów za gardło, w umyśle mam to
Wiem, że na końcu tunelu dawno zgasło światło
Jedni pragną gładko zasnąć, ja już w nic nie wierzę
Kiedy umrę zamiast stypy zrób mi ostatnią imprezę
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.