[Zwrotka 1]
Miłość to wolność czasem tego nie rozumiem
I zamiast poddać się emocjom udaję że nie czuję
Po co ryzykować wszystkim co nosimy pod skórą
Nie wszyscy doceniają gdy mówimy zbyt dużo
Choć dobrze znasz prawdę i szukasz potwierdzenia
Kiedy już ją dostajesz chciałbyś jej przeciwieństwa
I wolałbyś nie pytać wiedząc o konsekwencjach
Nikt nie lubi pytać gdy chwila jest niepewna
Każdy chce czuć że nie potrzebuje zmiany
A gdy w końcu jest szczęśliwy, boi się straty
I tym karmi swoje czyny jak jebany masochista
Zamiast oddać się tej chwili kiedy czuje że wygrał
Boimy się ryzyka, zakrywając twarz maską
Dziś mamy swoją przystań tam aktorzy znikają
To rzeczywistość prawdy daje nam wieczne światło
Bo wierze że prawdziwe gwiazdy nie umierają
[Zwrotka 2]
Czujemy to samo i to łączy nasze dusze w jedno ciało
I wcale nie muszę leżeć na twej skórze co rano
Choć to chwile które ludzie pamiętają jeśli
Prawdziwe uczucie sprawia że ze sobą sypiają
Choć czasem chcą uciec sprzeciwiając się sercu
A przez niezdrową dumę ich życie tkwi w miejscu
Bo nie potrafią unieść swojego charakteru
Próbując objąć rozumem to co bóg schował w cieniu
A potem gorzkie żale gorzkie rozczarowania
To całe zamieszanie przez Twoje oczekiwania
I ból wbija się w pamięć robi gnój jak fama
Nigdzie, nie możesz pójść mając sól na ranach
Czekając na cud podejmuje trud rośnie bilans
Gdy obudzę się znów będzie good wróci klimat
Smutek spłynie do nut, aż do stóp się pozlewa nawet
Nie będziesz wiedział kiedy już wsiąknie go ziemia
Miłość to wolność czasem tego nie rozumiem
I zamiast poddać się emocjom udaję że nie czuję
Po co ryzykować wszystkim co nosimy pod skórą
Nie wszyscy doceniają gdy mówimy zbyt dużo
Choć dobrze znasz prawdę i szukasz potwierdzenia
Kiedy już ją dostajesz chciałbyś jej przeciwieństwa
I wolałbyś nie pytać wiedząc o konsekwencjach
Nikt nie lubi pytać gdy chwila jest niepewna
Każdy chce czuć że nie potrzebuje zmiany
A gdy w końcu jest szczęśliwy, boi się straty
I tym karmi swoje czyny jak jebany masochista
Zamiast oddać się tej chwili kiedy czuje że wygrał
Boimy się ryzyka, zakrywając twarz maską
Dziś mamy swoją przystań tam aktorzy znikają
To rzeczywistość prawdy daje nam wieczne światło
Bo wierze że prawdziwe gwiazdy nie umierają
[Zwrotka 2]
Czujemy to samo i to łączy nasze dusze w jedno ciało
I wcale nie muszę leżeć na twej skórze co rano
Choć to chwile które ludzie pamiętają jeśli
Prawdziwe uczucie sprawia że ze sobą sypiają
Choć czasem chcą uciec sprzeciwiając się sercu
A przez niezdrową dumę ich życie tkwi w miejscu
Bo nie potrafią unieść swojego charakteru
Próbując objąć rozumem to co bóg schował w cieniu
A potem gorzkie żale gorzkie rozczarowania
To całe zamieszanie przez Twoje oczekiwania
I ból wbija się w pamięć robi gnój jak fama
Nigdzie, nie możesz pójść mając sól na ranach
Czekając na cud podejmuje trud rośnie bilans
Gdy obudzę się znów będzie good wróci klimat
Smutek spłynie do nut, aż do stóp się pozlewa nawet
Nie będziesz wiedział kiedy już wsiąknie go ziemia
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.