[Intro]
Raz
[Zwrotka 1]
Nie przysięgałem, że na zawsze tu zostanę
Że oddam życie, za coś co tu nie jest moim światem
Że za sąsiadkę, za rutynę, jej siostrę - stagnację
I co tam, pani Krysiu? To samo, panie Pawle
Ja mam kwit, mam sny, błysk i do kogo iść
Nawet jak nie miałem nic, to miałem otwarte drzwi
Do mnie też tu może przyjść morda, jak mu się zjebało dziś
Jak mu się posypało, a do ciebie głupia pało
Można przyjść, tylko jakby coś posypać radę dało
Nie chcę cię nawet nabijać na kolano
Wypad, budzisz tylko żałość
Wszystko inne uśpione zostało
Dziedzic korony, do nocnej straży wrzucony
Wielu bliskich myśli, że jestem bezuczuciowy
Bo największe pole bitwy nie opuszcza mojej głowy
Internety, telefony, a mogłem se jak dziadek ryby łowić
Te czasy już nie wrócą, tak jak on się nie odrodzi
Chyba, że na sądy, kiedy świat się skończy
Prawie nigdy nie myślałem tu jak młodzik
Byłem gotowy na muzyki dotyk
By nadać jej znaczenie, jak woda w szklance wody
Wrogowie to nie przedmioty, ale właśnie pokonuję schody
I nie wiem, o czym ty tu pieprzysz ani czym ty słodzisz
Ja jeszcze trochę i doczekam końca nocy
Będę radosny
Raz
[Zwrotka 1]
Nie przysięgałem, że na zawsze tu zostanę
Że oddam życie, za coś co tu nie jest moim światem
Że za sąsiadkę, za rutynę, jej siostrę - stagnację
I co tam, pani Krysiu? To samo, panie Pawle
Ja mam kwit, mam sny, błysk i do kogo iść
Nawet jak nie miałem nic, to miałem otwarte drzwi
Do mnie też tu może przyjść morda, jak mu się zjebało dziś
Jak mu się posypało, a do ciebie głupia pało
Można przyjść, tylko jakby coś posypać radę dało
Nie chcę cię nawet nabijać na kolano
Wypad, budzisz tylko żałość
Wszystko inne uśpione zostało
Dziedzic korony, do nocnej straży wrzucony
Wielu bliskich myśli, że jestem bezuczuciowy
Bo największe pole bitwy nie opuszcza mojej głowy
Internety, telefony, a mogłem se jak dziadek ryby łowić
Te czasy już nie wrócą, tak jak on się nie odrodzi
Chyba, że na sądy, kiedy świat się skończy
Prawie nigdy nie myślałem tu jak młodzik
Byłem gotowy na muzyki dotyk
By nadać jej znaczenie, jak woda w szklance wody
Wrogowie to nie przedmioty, ale właśnie pokonuję schody
I nie wiem, o czym ty tu pieprzysz ani czym ty słodzisz
Ja jeszcze trochę i doczekam końca nocy
Będę radosny
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.