Nie zmienię skóry jak Quebo
Choćby na głowę waliło się niebo
Sam nie wiem skąd mam moc
By stawić czoła jebanym problemom
Miałem życiowe credo
Wielkie słowa pisane kredą
Coś nie tak z moją algebrą
Bo znów biorę jaranie w kredo
Zamknąłem się w sobie na amen
I czuje że kamień mi wisi u szyi
Kurwa jak ja się rozczarowałem
Gdy chciałem Ci powiedzieć prawdę jak Orwell
Ty mi ubrałeś czapkę z folijki
Śmiałeś się ze mnie przy browarze z ziomkiem
Wole milczeć, milczeć
Niż mówić cokolwiek
Jebane piętno, ciągle walczę z jebaną presją
Wiesz o mnie tyle, ile mówiłem o sobie byłym kolegom
Wiesz o mnie tyle, ile oddałem siebie pisanym wierszom
Tym moim poezjom, tym pisanym wierszom
Me serce bije na blokach
Jak nie kochać starych podwórek
Tam mogłem się zakochać
Na dobre zaufać muzie
Choćby na głowę waliło się niebo
Sam nie wiem skąd mam moc
By stawić czoła jebanym problemom
Miałem życiowe credo
Wielkie słowa pisane kredą
Coś nie tak z moją algebrą
Bo znów biorę jaranie w kredo
Zamknąłem się w sobie na amen
I czuje że kamień mi wisi u szyi
Kurwa jak ja się rozczarowałem
Gdy chciałem Ci powiedzieć prawdę jak Orwell
Ty mi ubrałeś czapkę z folijki
Śmiałeś się ze mnie przy browarze z ziomkiem
Wole milczeć, milczeć
Niż mówić cokolwiek
Jebane piętno, ciągle walczę z jebaną presją
Wiesz o mnie tyle, ile mówiłem o sobie byłym kolegom
Wiesz o mnie tyle, ile oddałem siebie pisanym wierszom
Tym moim poezjom, tym pisanym wierszom
Me serce bije na blokach
Jak nie kochać starych podwórek
Tam mogłem się zakochać
Na dobre zaufać muzie
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.