[Verse 1: VNM]
Znowu nie mogę spać, chyba potrzeba tu mocnego leku
Za oknem śnieg, zapierdalam w Air Max'ach do nocnego sklepu
0,3 sobie opierdole, z wodą nie z sokiem
Po niej w robocie będzie głowa mocniej boleć
Luźno, wychodzę z domu, czuję chłód bo
Lód pod podeszwą, ale chuj w to
Jutro trzeba znów robić sos, przez który wylano wiele łez
Bo przeliteruj sos wyjdzie S.O.S
Wóda już polana w kielon jest, krople etanolu mienią się
Ale nie jak tęcza, nie, w siebie wlewam je
Te refleksje potem męczą mnie, aż mówię do sumienia "pierdol się"
Czy naprawdę chcę tak wiele chcę?
Spokojny sen o mnie niewiele wie, nie śpię
A łóżko robię sam, może ścielę źle?
Ty, zabobony? jebię je. W samego siebie tu wierzę
Bóg nie zobaczy mnie w niebie, nie
0.3 poszło, myśli zwolniły tryb mocno
Wyłączam lampę, wtedy gaśnie mój mikrokosmos
Myśli milkną, ulga, spotkamy się przed kolejnym snem, do jutra

[Verse 2: Sokół]
Mam tyle myśli, że mógłbym wypchać nimi tysiąc kołder
Warszawski wieczór, granatowe niebo wpada do pokoju oknem
Pada deszcz i nawet w środku dopadają krople
Czego chcesz? Nie idę na goude
Moja dziewczyna już śpi, ja nie mogę
Dlaczego właśnie dziś zaczynam rozmowę z Bogiem?
Ile bym dał żeby mieć jakąś pewność
Ten sztuczny świat nie jest nas wart, to na pewno
W ciemno, ryzykuję że mijamy sedno
Koncentrujemy swoją moc (bez sensu) nadaremno
Na sprawach, które wagę mają tu mizerną
Niszczymy niebo i robimy z niego piekło
Dlaczego właśnie teraz mnie dopadły takie myśli?
Zamykam oczy i już wiem co mi się przyśni
Dobranoc, myśli idą w kimę razem ze mną
Otworzę oczy rano, one już przy mnie będą
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?