[Intro]
Ta, ta-ta-ta
Ta, ta...
Ta, ta-ta-ta
Ta-ta...
Nie trzymaj sztamy...
[Zwrotka 1]
O mały włos miałbym to coś
Straciłem to, złość poczułem, miałem dość
Nie chciałem, by w kość dało życie, znów sztos
A ten parszywy los, szuler rozdał lewe karty
Brak szczęścia w grze, a w miłości? Wolne żarty!
Trudny, uparty, oto kolejne fakty
Że los płata figle nawet najbardziej twardym
Sprzęt jak morderca zbliża się skrytobójczo
Czy przeżyjesz do rana? Tego dowiesz się jutro
Kocham cię bracie nawet, kiedy gadasz bzdury
Wiem, że na twoje problemy często byłem nieczuły
Oddany mojej sprawie, mogę tak całą noc
Młode siksy masturbują się, słuchając mój voice
Owijać wokół palca najpiękniejsze kobiety
Tam gdzie pieniądz, tam one, uzależnienia, fetysz...
Często muszę kłamać, by serca ci nie złamać
Ty gotowa się załamać, chcesz dzielić ze mną mój dramat?
Moralne zepsucie, zawsze wierny Lucie
Jak mordy skucie, dziś nie myślę o pokucie
Oto nowy Slums Attack, masz klasyki na cutach
Kocham swego brata, chociaż jest nie z tego świata
Chciałbyś mi powiedzieć: Jestem coraz bliżej grzechu?
Zamiast kartek z wersami, potwierdzenia przelewów?
Nie podetniesz mi skrzydeł w czasie, gdy wysoko lecę
Bo kocham moje życie i niczego od was nie chcę
Jestem żywym dowodem na niezależność i swobodę
W tym fachu prym wiodę, a słuchacza nie zawiodę
Bo to muzyka prawdy, nie muzyka hipokryzji
Znów nasz syf na wizji i jak zawsze bez fikcji
Że siano ludzi zmienia? Hajs, kabona, temat?
Pozostawię to bliskim, bo tylko im jest to oceniać
Im starszy tym bogatszy, coraz bliżej nagiej prawdy (wiem)
Upływający czas zweryfikuje twe postawy
Tak naprawdę jestem lepszy niż ta moja reputacja
I docieram dziś do celu, choć to nie ostatnia stacja
Ta, ta-ta-ta
Ta, ta...
Ta, ta-ta-ta
Ta-ta...
Nie trzymaj sztamy...
[Zwrotka 1]
O mały włos miałbym to coś
Straciłem to, złość poczułem, miałem dość
Nie chciałem, by w kość dało życie, znów sztos
A ten parszywy los, szuler rozdał lewe karty
Brak szczęścia w grze, a w miłości? Wolne żarty!
Trudny, uparty, oto kolejne fakty
Że los płata figle nawet najbardziej twardym
Sprzęt jak morderca zbliża się skrytobójczo
Czy przeżyjesz do rana? Tego dowiesz się jutro
Kocham cię bracie nawet, kiedy gadasz bzdury
Wiem, że na twoje problemy często byłem nieczuły
Oddany mojej sprawie, mogę tak całą noc
Młode siksy masturbują się, słuchając mój voice
Owijać wokół palca najpiękniejsze kobiety
Tam gdzie pieniądz, tam one, uzależnienia, fetysz...
Często muszę kłamać, by serca ci nie złamać
Ty gotowa się załamać, chcesz dzielić ze mną mój dramat?
Moralne zepsucie, zawsze wierny Lucie
Jak mordy skucie, dziś nie myślę o pokucie
Oto nowy Slums Attack, masz klasyki na cutach
Kocham swego brata, chociaż jest nie z tego świata
Chciałbyś mi powiedzieć: Jestem coraz bliżej grzechu?
Zamiast kartek z wersami, potwierdzenia przelewów?
Nie podetniesz mi skrzydeł w czasie, gdy wysoko lecę
Bo kocham moje życie i niczego od was nie chcę
Jestem żywym dowodem na niezależność i swobodę
W tym fachu prym wiodę, a słuchacza nie zawiodę
Bo to muzyka prawdy, nie muzyka hipokryzji
Znów nasz syf na wizji i jak zawsze bez fikcji
Że siano ludzi zmienia? Hajs, kabona, temat?
Pozostawię to bliskim, bo tylko im jest to oceniać
Im starszy tym bogatszy, coraz bliżej nagiej prawdy (wiem)
Upływający czas zweryfikuje twe postawy
Tak naprawdę jestem lepszy niż ta moja reputacja
I docieram dziś do celu, choć to nie ostatnia stacja
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.