[Zwrotka 1: O.S.T.R.]
To jest moje okno na świat
Chciałbym się odciąć, naćpać
Jakbym miał znów 20 lat
Jakby był skun niebieski rum z Barbados wolny kwadrat
Gdzie będą ziomy w kwadrans
Mój problem? dwie pizze zdobyć hajs nam
Z gramatyki 1, z matematyki 1
Z chemii, fizyki 1, no to zostałem raperem chuj z tym
Bit jest tłusty, Ostry tłusty
Pisze to w Tłusty Czwartek musi się zgadzać ilość tłuszczy
Samochodem bez prawka nocne rajdy na Berlin
Nikt nie miał dokumentów, bo nikt nie jest pierdolnięty
Tak mnie zawinęli po raz pierwszy, dzień jak co dzień
Do dziś nie wiem jak skitrałem dychę beczki w radiowozie
[Zwrotka 2: LUCK7 ]
Nieważna pogoda, bo ja w szkole sram na stopnie
Na boisku ziomal puścił mi Małpa "Paznokcie"
Graliśmy na trawie weszła jakaś brama konkret
Pruła się z czwartego jakaś stara baba w okniе
Chłopaki wzięli do serca sobie szanuj zielеń
I parę lat później ciężkie powieki to lżej jest
Ale dziś wracam do czasów zanim paliliśmy ten weed w parku
Żaden z nas nie trzymał wtedy typie pengi w banku
Pare śmiesznych żartów
Nie uczestniczyliśmy w jebanej grze gigantów
Z uśmiechem na japie; z oczu wymykała się ciekawość
A jak dorośli się kłócą nie wnikam już
Lato 2K10 w RPA wybrzmiały wuwuzele
Dzwonię na domofon nie na tele
Dziś tylko powietrze
Jego zapach mnie przeniesie
Do czasów gdy nie wiedziałem wiele
To jest moje okno na świat
Chciałbym się odciąć, naćpać
Jakbym miał znów 20 lat
Jakby był skun niebieski rum z Barbados wolny kwadrat
Gdzie będą ziomy w kwadrans
Mój problem? dwie pizze zdobyć hajs nam
Z gramatyki 1, z matematyki 1
Z chemii, fizyki 1, no to zostałem raperem chuj z tym
Bit jest tłusty, Ostry tłusty
Pisze to w Tłusty Czwartek musi się zgadzać ilość tłuszczy
Samochodem bez prawka nocne rajdy na Berlin
Nikt nie miał dokumentów, bo nikt nie jest pierdolnięty
Tak mnie zawinęli po raz pierwszy, dzień jak co dzień
Do dziś nie wiem jak skitrałem dychę beczki w radiowozie
[Zwrotka 2: LUCK7 ]
Nieważna pogoda, bo ja w szkole sram na stopnie
Na boisku ziomal puścił mi Małpa "Paznokcie"
Graliśmy na trawie weszła jakaś brama konkret
Pruła się z czwartego jakaś stara baba w okniе
Chłopaki wzięli do serca sobie szanuj zielеń
I parę lat później ciężkie powieki to lżej jest
Ale dziś wracam do czasów zanim paliliśmy ten weed w parku
Żaden z nas nie trzymał wtedy typie pengi w banku
Pare śmiesznych żartów
Nie uczestniczyliśmy w jebanej grze gigantów
Z uśmiechem na japie; z oczu wymykała się ciekawość
A jak dorośli się kłócą nie wnikam już
Lato 2K10 w RPA wybrzmiały wuwuzele
Dzwonię na domofon nie na tele
Dziś tylko powietrze
Jego zapach mnie przeniesie
Do czasów gdy nie wiedziałem wiele
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.