[Zwrota 1: Karwan]
Swój człowiek, daję teraz przekaz z boja
Ej, to ja, złoty chłopak jak de la Hoya
Wchodzę na plansze, oczy na mnie ziomal
Skoczysz na mnie ziomal, o czym ty downie wołasz
Nie ma Boga, tu gdzie ten styl się wychował
Wariograf milczy gdy daję te słowa
Wolność słowa ma tyle lat co ja
W kraju gdzie bankomat to jak konfesjonał
Mam czyste sumienie, ty sobie sam zobacz
Przejrzyj się w nim jak nie boisz się chłopak
Wiedza jest platynowa, poezja to nie towar
Świnią nie mówię nic, będą gnić bez obaw
To moja droga jak Hemp Gru, zobacz
Na centrum róża z betonu wyrosła
Tlen dla miejsc gdzie każdy sen to koszmar
I dżihad o papier, ale chcę tu zostać
[Refren]
Ty, znam te miejsca gdzie ziomom gniją płuca i pękają wielkie serca
Myśl, znam podejścia gdzie z założenia sukces kończy się jak klęska
Ty, ja od dziecka wyliczam swój rytm, gram na trzy jak orkiestra
Styl, daje w wersach, w muzyce nie dla elit tylko granej na osiedlach
[Zwrota 2: Wena]
Prosto z Paryża północy, otoczony przez bloki
Miasto w którym niewiele mnie może zaskoczyć
Mam we krwi, zapisuję w nim swój pamiętnik
Od urodzenia przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni
W roku do śmierci na bloku konieczny jest spokój
Odklej z moich oczu soczewki, zobacz jak żyje miasto
Masz chwile - łap ją, dobrze wiem, tutaj nie łatwo ci jest zasnąć
Oddycham jego folklorem od pokoleń, te miejsca są moje
Mam nad nimi kontrole, znam nazwy wszystkich ulic i ksywki żuli
Tylko Warszawa ma tak zajebisty fluid i styl
Miasto się rozwija, my z nim, tyle miejskich historii się dobija do drzwi
Odbijam od nich, piszę swoją własną, WWA, 022 - moje miasto
Swój człowiek, daję teraz przekaz z boja
Ej, to ja, złoty chłopak jak de la Hoya
Wchodzę na plansze, oczy na mnie ziomal
Skoczysz na mnie ziomal, o czym ty downie wołasz
Nie ma Boga, tu gdzie ten styl się wychował
Wariograf milczy gdy daję te słowa
Wolność słowa ma tyle lat co ja
W kraju gdzie bankomat to jak konfesjonał
Mam czyste sumienie, ty sobie sam zobacz
Przejrzyj się w nim jak nie boisz się chłopak
Wiedza jest platynowa, poezja to nie towar
Świnią nie mówię nic, będą gnić bez obaw
To moja droga jak Hemp Gru, zobacz
Na centrum róża z betonu wyrosła
Tlen dla miejsc gdzie każdy sen to koszmar
I dżihad o papier, ale chcę tu zostać
[Refren]
Ty, znam te miejsca gdzie ziomom gniją płuca i pękają wielkie serca
Myśl, znam podejścia gdzie z założenia sukces kończy się jak klęska
Ty, ja od dziecka wyliczam swój rytm, gram na trzy jak orkiestra
Styl, daje w wersach, w muzyce nie dla elit tylko granej na osiedlach
[Zwrota 2: Wena]
Prosto z Paryża północy, otoczony przez bloki
Miasto w którym niewiele mnie może zaskoczyć
Mam we krwi, zapisuję w nim swój pamiętnik
Od urodzenia przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni
W roku do śmierci na bloku konieczny jest spokój
Odklej z moich oczu soczewki, zobacz jak żyje miasto
Masz chwile - łap ją, dobrze wiem, tutaj nie łatwo ci jest zasnąć
Oddycham jego folklorem od pokoleń, te miejsca są moje
Mam nad nimi kontrole, znam nazwy wszystkich ulic i ksywki żuli
Tylko Warszawa ma tak zajebisty fluid i styl
Miasto się rozwija, my z nim, tyle miejskich historii się dobija do drzwi
Odbijam od nich, piszę swoją własną, WWA, 022 - moje miasto
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.