0
Pan Patryk jedzie na biwak - Słoń (POL)
0 0

Pan Patryk jedzie na biwak Słoń (POL)

Pan Patryk jedzie na biwak - Słoń (POL)
[Verse 1]
To zdarzenie miało miejsce, jak żonkile zakwitły
Pan Patryk to działkowicz, urządził sobie piknik
Wrócił z dziwnym ukąszeniem poniżej lewego ucha
To pewnie jakaś muszka, komar albo końska mucha
Rano musiał wstać do pracy ale zaniemógł biedak
Miał stan podgorączkowy i łamało go w plecach
Rodzinny lekarz wypisał L4 z miejsca
Dał mu jeszcze jakąś maść, żeby opuchlizna zeszła
Pan Patryk mieszkał z żoną w jednym z większych miast Polski
Ich małżeństwo trwało już dwadzieścia cztery wiosny
Żona kupiła mu proszki w sąsiedniej aptece
Nie chciał żeby się martwiła więc jej mówił, że mu lepiej
Nosił gruby sweter z golfem mimo, że było ciepło
Ukąszenie na szyi ciągle ropiało i piekło
W końcu naciął je żyletką, żeby wycisnąć śluz
Tak cuchnęło, że mu cały obiad podjechał do ust
Od dwóch dni wszystko co zjadł kwitował pawiem
Jego żona wyjechała do swojej rodziny na wieś
Lekarze gówno wiedzą, ciągle flaki go bolą
A wielki cyst na szyi przybrał fioletowy kolor
Nocą nie mógł spać, miał przedziwne koszmary
I czuł, że zachodzą w nim nieodwracalne zmiany
Zanim zawinął się jak taka krewetka i usnął
Zarzygał lepkim gównem całą podłogę i łóżko
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?