[Zwrotka]
Był sobie bardzo piękny chłopiec, który zawsze chciał być brzydki
Lubił dziecinne bajki i odór menelskich winkli
Był sobie chłopiec, a być może było dwóch ich, jednego kręci życie, drugiego ciągnie do trumny
Był sobie chłopiec i jego brzydki brat bliźniak, jego zniszczona twarz mieściła się gdzie potylica
Zakrywał ją włosami, nie chciał być dziwadłem w szkole, aż przyszedł moment gdzie pozwolił przejąć kontrolę
Miał łeb na karku, a w tym przypadku nawet dwa, jego zły brat obrócił głowę i odsłonił twarz
Teraz pod czapką będzie ukrywał się dobry brat, tamten otworzył flachę i zaczął się głośno śmiać
Chłopiec poczuł siłę w tym, że zaczął wzbudzać strach, w tym że ukrył emocje i pozwolił bratu grać
To nadal jego ciało, lecz kierujе inna twarz, brat budował tożsamość, mały chłopiec poszedł spać
Mijały lata zły rósł w siłę i dorastał podczas, tę drugą stronę przez tе lata trzymał sen, wygodna sprawa
Oddał swe życie w ręce brata, nie wiedząc jeszcze swym w przyszłości zmierzyć się
Tamten zdradzał i pił, odrażający typ, mieszał kokainę z whisky, okłamywał i gnił
To był prawdziwy brzydal, w końcu mu się udało, zawsze chciał mieć życie w którym idzie się na całość
Któregoś dnia zabiło wspólne serce, dobry otworzył oczy gdy zły walił koks w łazience
"Na kogo ona patrzy" - krzyczały myśli w głowie, niby widzi twarz złego, a patrzy na drugą stronę
Z przerażeniem młodszy brat spod czapki zerknął na diabła, spał przecież parę lat, a w tym czasie nie dorastał
Zły wydarł się na niego żeby wrócił w hibernację, spojrzenie tej kobiety obudziło drugą jaźnię
Zły mówi że ogarnie, zaimponuje siłą, a dobry w głębi czuje, że to ich jedyna miłość
Nagle jak zapomniany organ zaczyna działać wrażliwość
- "Co ty ze mną zrobiłeś? Jak to się wydarzyło?
Nie dałeś mi dorastać, a oddałem ci kontrolę, ja jestem jeszcze dzieckiem, jesteś jebanym potworem."
- "Ty tego chciałeś, chciałeś być zły i podły, więc wybacz już za późno teraz żeby zostać dobrym."
Młodszy przekręcił głowę i nieśmiało zagadał, miała oczy anioła i była tu całkiem sama
A jego brat podstępnie w usta mu słowa wkładał, mówiąc by mu zaufał przecież żył za nich przez lata
I tak z randki na randkę raz mówił jeden, raz drugi, kłócąc się między sobą nagle zaczęli się gubić
Leżeli z nią w hotelu i ściągnęła z nich czapkę i właśnie zobaczyła syjamską abominację
Kładzie dłoń na policzku młodszego, słabego brata, mówiąc, że już nie musi dłużej nikogo udawać
Zły krzyczał coś w poduszkę, a młodszy chłopak płakał, jąkając się żałośnie zaczął płaczliwie przepraszać
- "Pora żebyś dorosnął, od zawsze byłeś dobry, czas porzucić tą maskę, ty musisz się tego pozbyć."
Od początku nie rozumiał, przecież zły się jej spodobał, a ona zaprzeczyła mówiąc, że wrażliwa strona
Walczył z bratem miesiące, codziennie krzyczał w lustro, musi się tego wyzbyć, za chwilę będzie za późno
Aż w końcu znalazł siłę, wziął spirytus i skalpel, ona trzyma go za rękę mówiąc "razem damy radę"
Zły wrzeszczał wniebogłosy kiedy chirurgiczne ostrze odcinało w małym chłopcu to co było w nim najgorsze
- "Nie dasz rady beze mnie, to ja jestem twą siłą." - nie zdawał sobie sprawy ile rzeczy się zmieniło
Kiedy zerwali twarz z potylicy niczym plakat, mały chłopiec spojrzał z obrzydzeniem jeszcze w stronę brata
- "Miałeś być moją siłą, miałeś być moim męstwem, a przyniosłeś mi tylko masę wstydu no i cierpień."
Złapała go za rękę jak wyrozumiały stróż, struczki łez mówiły więcej niż ten potok słów
- "Teraz pora dorosnąć i znaleźć twoją siłę, nigdy nie byłeś zły, ty zawsze byłeś Tymek."
Był sobie bardzo piękny chłopiec, który zawsze chciał być brzydki
Lubił dziecinne bajki i odór menelskich winkli
Był sobie chłopiec, a być może było dwóch ich, jednego kręci życie, drugiego ciągnie do trumny
Był sobie chłopiec i jego brzydki brat bliźniak, jego zniszczona twarz mieściła się gdzie potylica
Zakrywał ją włosami, nie chciał być dziwadłem w szkole, aż przyszedł moment gdzie pozwolił przejąć kontrolę
Miał łeb na karku, a w tym przypadku nawet dwa, jego zły brat obrócił głowę i odsłonił twarz
Teraz pod czapką będzie ukrywał się dobry brat, tamten otworzył flachę i zaczął się głośno śmiać
Chłopiec poczuł siłę w tym, że zaczął wzbudzać strach, w tym że ukrył emocje i pozwolił bratu grać
To nadal jego ciało, lecz kierujе inna twarz, brat budował tożsamość, mały chłopiec poszedł spać
Mijały lata zły rósł w siłę i dorastał podczas, tę drugą stronę przez tе lata trzymał sen, wygodna sprawa
Oddał swe życie w ręce brata, nie wiedząc jeszcze swym w przyszłości zmierzyć się
Tamten zdradzał i pił, odrażający typ, mieszał kokainę z whisky, okłamywał i gnił
To był prawdziwy brzydal, w końcu mu się udało, zawsze chciał mieć życie w którym idzie się na całość
Któregoś dnia zabiło wspólne serce, dobry otworzył oczy gdy zły walił koks w łazience
"Na kogo ona patrzy" - krzyczały myśli w głowie, niby widzi twarz złego, a patrzy na drugą stronę
Z przerażeniem młodszy brat spod czapki zerknął na diabła, spał przecież parę lat, a w tym czasie nie dorastał
Zły wydarł się na niego żeby wrócił w hibernację, spojrzenie tej kobiety obudziło drugą jaźnię
Zły mówi że ogarnie, zaimponuje siłą, a dobry w głębi czuje, że to ich jedyna miłość
Nagle jak zapomniany organ zaczyna działać wrażliwość
- "Co ty ze mną zrobiłeś? Jak to się wydarzyło?
Nie dałeś mi dorastać, a oddałem ci kontrolę, ja jestem jeszcze dzieckiem, jesteś jebanym potworem."
- "Ty tego chciałeś, chciałeś być zły i podły, więc wybacz już za późno teraz żeby zostać dobrym."
Młodszy przekręcił głowę i nieśmiało zagadał, miała oczy anioła i była tu całkiem sama
A jego brat podstępnie w usta mu słowa wkładał, mówiąc by mu zaufał przecież żył za nich przez lata
I tak z randki na randkę raz mówił jeden, raz drugi, kłócąc się między sobą nagle zaczęli się gubić
Leżeli z nią w hotelu i ściągnęła z nich czapkę i właśnie zobaczyła syjamską abominację
Kładzie dłoń na policzku młodszego, słabego brata, mówiąc, że już nie musi dłużej nikogo udawać
Zły krzyczał coś w poduszkę, a młodszy chłopak płakał, jąkając się żałośnie zaczął płaczliwie przepraszać
- "Pora żebyś dorosnął, od zawsze byłeś dobry, czas porzucić tą maskę, ty musisz się tego pozbyć."
Od początku nie rozumiał, przecież zły się jej spodobał, a ona zaprzeczyła mówiąc, że wrażliwa strona
Walczył z bratem miesiące, codziennie krzyczał w lustro, musi się tego wyzbyć, za chwilę będzie za późno
Aż w końcu znalazł siłę, wziął spirytus i skalpel, ona trzyma go za rękę mówiąc "razem damy radę"
Zły wrzeszczał wniebogłosy kiedy chirurgiczne ostrze odcinało w małym chłopcu to co było w nim najgorsze
- "Nie dasz rady beze mnie, to ja jestem twą siłą." - nie zdawał sobie sprawy ile rzeczy się zmieniło
Kiedy zerwali twarz z potylicy niczym plakat, mały chłopiec spojrzał z obrzydzeniem jeszcze w stronę brata
- "Miałeś być moją siłą, miałeś być moim męstwem, a przyniosłeś mi tylko masę wstydu no i cierpień."
Złapała go za rękę jak wyrozumiały stróż, struczki łez mówiły więcej niż ten potok słów
- "Teraz pora dorosnąć i znaleźć twoją siłę, nigdy nie byłeś zły, ty zawsze byłeś Tymek."
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.