[Producent: Apriljoke]
[Zwrotka 1]
Uciekam z miasta, Kraków mnie połamał setny raz (hundred time, man)
Dziś z bratem na Pomorze, może to pomoże wstać (stand up, stand)
Żadne dobro nie naprawi mojej karmy, błędne koło, grzechy płoną jak zapałki
Każda ulica ma na sobie posmak siarki
Kałuże z wachy i wspomnienia jak zapalnik, man
Przysięgam, że gdyby nie serce mojej matki, nie wyratowałbym jej syna w tej zapaści
Trasa ucieka za oknem, w aucie dwie pary i ja, klawo zaczyna się ze mną na tripa, tylko przyjaciel hajs
W radiu znów stare piosenki, ale chyba już nie o nich
Popierdoliłem koncerty i wesele u znajomych
Palę szlugi na stacji, już blisko chcę zobaczyć Bałtyk
Pamiętasz ziarna w kieszeni? Dziś ruchy w ruchome piaski
W końcu jesteśmy prawie, biegnę na brzeg
Odpadam od ekipy, horyzont przyciąga mnie
Wszędzie nadwaga, te matki i dzieci, i ojciec, co miał odpoczywać
Póki co, kurwa, na plecach parawan i wrzeszczy na syna, bo gofrem chce rzygać
Wpadam w panikę i dzwonię do ciebie, wita mnie znajomy dystans
Potrzebuję mistrza, w powietrzu tylko Jod i od ciebie sygnał
Sygnał, sygnał, Dawid zanikaj
Sygnał, sygnał, Dawid zanikaj już
[Refren x2]
Od południa do północy nikt nie zdoła mnie powielać
Kocham tych, co ze mną wschodzą i zachodzą aż do teraz
Nawet jeśli nie pamiętasz o mnie, pewny jestem w tym
Że takiego nieba w piekle to już nie będzie miał nikt
[Zwrotka 1]
Uciekam z miasta, Kraków mnie połamał setny raz (hundred time, man)
Dziś z bratem na Pomorze, może to pomoże wstać (stand up, stand)
Żadne dobro nie naprawi mojej karmy, błędne koło, grzechy płoną jak zapałki
Każda ulica ma na sobie posmak siarki
Kałuże z wachy i wspomnienia jak zapalnik, man
Przysięgam, że gdyby nie serce mojej matki, nie wyratowałbym jej syna w tej zapaści
Trasa ucieka za oknem, w aucie dwie pary i ja, klawo zaczyna się ze mną na tripa, tylko przyjaciel hajs
W radiu znów stare piosenki, ale chyba już nie o nich
Popierdoliłem koncerty i wesele u znajomych
Palę szlugi na stacji, już blisko chcę zobaczyć Bałtyk
Pamiętasz ziarna w kieszeni? Dziś ruchy w ruchome piaski
W końcu jesteśmy prawie, biegnę na brzeg
Odpadam od ekipy, horyzont przyciąga mnie
Wszędzie nadwaga, te matki i dzieci, i ojciec, co miał odpoczywać
Póki co, kurwa, na plecach parawan i wrzeszczy na syna, bo gofrem chce rzygać
Wpadam w panikę i dzwonię do ciebie, wita mnie znajomy dystans
Potrzebuję mistrza, w powietrzu tylko Jod i od ciebie sygnał
Sygnał, sygnał, Dawid zanikaj
Sygnał, sygnał, Dawid zanikaj już
[Refren x2]
Od południa do północy nikt nie zdoła mnie powielać
Kocham tych, co ze mną wschodzą i zachodzą aż do teraz
Nawet jeśli nie pamiętasz o mnie, pewny jestem w tym
Że takiego nieba w piekle to już nie będzie miał nikt
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.