[Zwrotka 1: Bosski Roman]
Przychodzimy, odchodzimy tu z rękami pustymi
Nie zabierzesz stąd kariery, nie zabierzesz też rodziny
Zostawisz tu nawet ciało, niby to jest oczywiste
Mimo to patrz, ilu z nas przywiązanych do swych istnień
Trudzi się kilkoro ludzi, by obudzić w Tobie ducha
Nie bój się – to nie wybucha, niszczy [?] posucha
Kiedy zabłąkana dusza do gówna leci jak mucha
Przywiązania i pragnienia zmusiły ją do cierpienia
Ludzkie ciało bardzo cenne, [?] wymiarze
Tylko my mamy okazję, by rozwijać się w tym garze
W [?] przeróżnych rzeczy – od nich trzeba się wyleczyć
I na swym duchowym polu odnaleźć w sobie absolut!
[Refren: Kali]
Oprócz błękitnego nieba
Nic mi dzisiaj nie potrzeba
Oprócz błękitnego nieba
Do szczęścia nic mi nie potrzeba
[Zwrotka 2: Kali]
Dziś nie chcę słyszeć już zgiełku za oknеm
Czarne niebo, spaliny, ulice mokrе
Telefon napiera, ale go nie odbieram
Miejski byt w skroń mnie uwiera
Wszystko dookoła wydaje się obce
Rozmazane jak na niewyraźnej fotce
Babilon zniewala, więc lola dopalam
Pardon, ale ja dzisiaj stąd wypierdalam
Air Max na nogach – jest, skitrany worek – jest
JP szaty, anty pies, ku przygodzie jak Jonny Quest
Do domu się oddalam
Temu, co przede mną, mówię "salam"
Idę tam, gdzie słońce, gdzie nie pada deszcz
Gdzie natężenie decybeli lekiem dla uszu jest
Gdzie nie dosięgną mnie zakazy i praw cały kodeks
Chciałbym już tam być, ale nie kończy się tekst mój
Przychodzimy, odchodzimy tu z rękami pustymi
Nie zabierzesz stąd kariery, nie zabierzesz też rodziny
Zostawisz tu nawet ciało, niby to jest oczywiste
Mimo to patrz, ilu z nas przywiązanych do swych istnień
Trudzi się kilkoro ludzi, by obudzić w Tobie ducha
Nie bój się – to nie wybucha, niszczy [?] posucha
Kiedy zabłąkana dusza do gówna leci jak mucha
Przywiązania i pragnienia zmusiły ją do cierpienia
Ludzkie ciało bardzo cenne, [?] wymiarze
Tylko my mamy okazję, by rozwijać się w tym garze
W [?] przeróżnych rzeczy – od nich trzeba się wyleczyć
I na swym duchowym polu odnaleźć w sobie absolut!
[Refren: Kali]
Oprócz błękitnego nieba
Nic mi dzisiaj nie potrzeba
Oprócz błękitnego nieba
Do szczęścia nic mi nie potrzeba
[Zwrotka 2: Kali]
Dziś nie chcę słyszeć już zgiełku za oknеm
Czarne niebo, spaliny, ulice mokrе
Telefon napiera, ale go nie odbieram
Miejski byt w skroń mnie uwiera
Wszystko dookoła wydaje się obce
Rozmazane jak na niewyraźnej fotce
Babilon zniewala, więc lola dopalam
Pardon, ale ja dzisiaj stąd wypierdalam
Air Max na nogach – jest, skitrany worek – jest
JP szaty, anty pies, ku przygodzie jak Jonny Quest
Do domu się oddalam
Temu, co przede mną, mówię "salam"
Idę tam, gdzie słońce, gdzie nie pada deszcz
Gdzie natężenie decybeli lekiem dla uszu jest
Gdzie nie dosięgną mnie zakazy i praw cały kodeks
Chciałbym już tam być, ale nie kończy się tekst mój
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.