[Refren: Kubańczyk]
Louis, Dior
Dom Perignon, Marbella port
Haszysz, Maroko, bo blisko granica, na skuterze dealer, to Costa del Sol (wow)
Prywatna willa i płonie znów sort
Byłem zagadką jak Da vinci kod
Na ośce wysoki blok
Louis, Dior
Dom Perignon, Marbella port
Haszysz, Maroko, bo blisko granica, na skuterze dealer, to Costa del Sol (wow)
Prywatna willa i płonie znów sort
Byłem zagadką jak Da vinci kod
Na ośce wysoki blok, my to sam top
[Zwrotka 1: Kubańczyk]
Za każdy powrót na święta obyśmy widzieli się tutaj co rok
Jak wyszło mi nie zapomniałem, jak wracam na ośkę to buja się blok
W Warszawie mam czerwony dywan, w Stargardzie klatówę i kocham ją wciąż
Bo mnie nauczyła szacunku i życia, i pierdolę kurwa twój sos
Bo zrobiłem to sam, chuj mnie obchodzi co ty myślisz o mnie
Jadę bez dachu wybrzeżem, lecz wiele wyrzeczeń czekało po drodze
Pod palmą to leży, bo mi nie odbiła i dalej priorytet to u mnie jest przyjaźń
Jak zioma zawija policja to zbijam się mu na wypiskę, jak wyjdzie to będzie się lała sangría
Rodzice mieli pod górkę, zakazem wjechali mi prosto pod drzwi
Typie schowaj tę marną przewózkę, naprawdę nie ma czym się chwalić tu dziś
Ja zacząłem pisać o życiu, by zarobić w końcu ten legalny kwit
Do drzwi to już tylko pukają z kwiatami dla mamy, gdy wszedłem na szczyt
Louis, Dior
Dom Perignon, Marbella port
Haszysz, Maroko, bo blisko granica, na skuterze dealer, to Costa del Sol (wow)
Prywatna willa i płonie znów sort
Byłem zagadką jak Da vinci kod
Na ośce wysoki blok
Louis, Dior
Dom Perignon, Marbella port
Haszysz, Maroko, bo blisko granica, na skuterze dealer, to Costa del Sol (wow)
Prywatna willa i płonie znów sort
Byłem zagadką jak Da vinci kod
Na ośce wysoki blok, my to sam top
[Zwrotka 1: Kubańczyk]
Za każdy powrót na święta obyśmy widzieli się tutaj co rok
Jak wyszło mi nie zapomniałem, jak wracam na ośkę to buja się blok
W Warszawie mam czerwony dywan, w Stargardzie klatówę i kocham ją wciąż
Bo mnie nauczyła szacunku i życia, i pierdolę kurwa twój sos
Bo zrobiłem to sam, chuj mnie obchodzi co ty myślisz o mnie
Jadę bez dachu wybrzeżem, lecz wiele wyrzeczeń czekało po drodze
Pod palmą to leży, bo mi nie odbiła i dalej priorytet to u mnie jest przyjaźń
Jak zioma zawija policja to zbijam się mu na wypiskę, jak wyjdzie to będzie się lała sangría
Rodzice mieli pod górkę, zakazem wjechali mi prosto pod drzwi
Typie schowaj tę marną przewózkę, naprawdę nie ma czym się chwalić tu dziś
Ja zacząłem pisać o życiu, by zarobić w końcu ten legalny kwit
Do drzwi to już tylko pukają z kwiatami dla mamy, gdy wszedłem na szczyt
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.