[Intro]
Ej, ja jestem artystą, a nie pociechą dla plebsu
Nie przetrwałbyś doby, gdybyś był na moim miejscu
Przybiegam jak zgubiony w mieście tandetnego seksu
Pierdolę to głupie, słodkie życie w kwaśnym deszczu
Może się zrozumiemy bez słów? Może
A może znów polecą wyzwiska i kurwy na dworze
Ciemne chmury
A może wybierzemy odwrotnie? Ja morze, Ty góry
Może się poznamy dzisiaj na serio i wyrzucimy całą naszą przeszłość daleko w ciemność?
A może przeżyję ledwo, bo nie wytrzymam Twoich słów, które zrzucają mnie w piekło?
Wszystko jedno
Bo nie odkleję już od siebie tych momentów na wieczność, nie
[Zwrotka]
He-ej, bardzo tęsknię (tęsknię), a kiedy nas poznali i nie chcieli już znać
Ja wracam w to miejsce, pamiętam dym z komina i lodowaty wiatr
I chcę zapomnieć to tak jak Ty, i chcę zapomnieć to tak jak Ty
A będę do końca (do końca), a będę do końca pamiętać i
Za dużo słów, które tu nigdy nie padły i dziś nie zmienią nikogo, i znowu topnieje wiara
Znów za daleko od prawdy, ale nie mają szansy się o nią więcej postarać
Zanim ruszyłem po gwiazdy z siedzenia czerwonej Mazdy, topiłem złudzenia w barach
To jeszcze nie koniec...
Za dużo dni, które są puste jak oni, kiedy nad ranem w tym klubie ją znowu spotkasz przy kranach
Za ciężkie słowa, które zostały w ustach, znowu zostałaś sama, kiedy wszyscy byli na balach
Za dużo myśli, których nie możesz stłumić, kiedy ich mijasz samotnie, a wszyscy biegają w parach
Za dużo w głowie kogoś, kto nie ma siły, żeby się podnieść z podłogi, trochę o siebie postarać
Ej, ja jestem artystą, a nie pociechą dla plebsu
Nie przetrwałbyś doby, gdybyś był na moim miejscu
Przybiegam jak zgubiony w mieście tandetnego seksu
Pierdolę to głupie, słodkie życie w kwaśnym deszczu
Może się zrozumiemy bez słów? Może
A może znów polecą wyzwiska i kurwy na dworze
Ciemne chmury
A może wybierzemy odwrotnie? Ja morze, Ty góry
Może się poznamy dzisiaj na serio i wyrzucimy całą naszą przeszłość daleko w ciemność?
A może przeżyję ledwo, bo nie wytrzymam Twoich słów, które zrzucają mnie w piekło?
Wszystko jedno
Bo nie odkleję już od siebie tych momentów na wieczność, nie
[Zwrotka]
He-ej, bardzo tęsknię (tęsknię), a kiedy nas poznali i nie chcieli już znać
Ja wracam w to miejsce, pamiętam dym z komina i lodowaty wiatr
I chcę zapomnieć to tak jak Ty, i chcę zapomnieć to tak jak Ty
A będę do końca (do końca), a będę do końca pamiętać i
Za dużo słów, które tu nigdy nie padły i dziś nie zmienią nikogo, i znowu topnieje wiara
Znów za daleko od prawdy, ale nie mają szansy się o nią więcej postarać
Zanim ruszyłem po gwiazdy z siedzenia czerwonej Mazdy, topiłem złudzenia w barach
To jeszcze nie koniec...
Za dużo dni, które są puste jak oni, kiedy nad ranem w tym klubie ją znowu spotkasz przy kranach
Za ciężkie słowa, które zostały w ustach, znowu zostałaś sama, kiedy wszyscy byli na balach
Za dużo myśli, których nie możesz stłumić, kiedy ich mijasz samotnie, a wszyscy biegają w parach
Za dużo w głowie kogoś, kto nie ma siły, żeby się podnieść z podłogi, trochę o siebie postarać
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.