[Intro]
Patrzysz na mnie, kiedy leżę na dnie
Ogień wolno gaśnie, a ja ciągle jestem taki sam
Od tylu lat
A kiedy noc jest dla mnie, ja nie widzę jak jest
Niby wszystko ładnie
Nie polubię siebie, choćbym chciał (choćbym chciał, ha)
Choćbym chciał (choćbym chciał)
[Zwrotka]
Ej, ej, zawsze wiedziałem, że Pezet miał rację, Lehu miał skilla, nie żyje
Nie pytam "Quo Vadis?", bo wiem dokąd idę, a krople na szybach wyliczają mile
Byłaś fanką muzyki, tej gorszej i lepszej jak Weeknd
Zabieraj swoje winyle i nara, i tak mała miałaś tylko Egzotykę po typie
I pozdro na płycie, to dla wszystkich dobrych kobiet
Wrzucałaś na Fejsa i wtedy pisałaś, że raper napisał o tobie
Myślałaś, że wyrwiesz się z biedy, jak przyjdą bogaci panowie
I ich spierdoleni synowie w tych autach, w których każdy czuje się jebanym bogiem
A trwało za krótko, ja przyjechałem za późno
I chyba wpierdolił ci równo
Nie wiem, nie zdążyłem spytać
Za chwilę trzymałem go zimnego w rękach
Taka pojebana scenka
I nagle przestał oddychać, ha
Jebany pajac, jeszcze po ciebie przyjadę, pamiętaj, będziesz czekała
W mieszkaniu, którego nikt nie zna, pamiętasz?
Historia się powtarza jak ta pętla
A ja nie wiem czy to nie moje ostatnie święta, przestań
Patrzysz na mnie, kiedy leżę na dnie
Ogień wolno gaśnie, a ja ciągle jestem taki sam
Od tylu lat
A kiedy noc jest dla mnie, ja nie widzę jak jest
Niby wszystko ładnie
Nie polubię siebie, choćbym chciał (choćbym chciał, ha)
Choćbym chciał (choćbym chciał)
[Zwrotka]
Ej, ej, zawsze wiedziałem, że Pezet miał rację, Lehu miał skilla, nie żyje
Nie pytam "Quo Vadis?", bo wiem dokąd idę, a krople na szybach wyliczają mile
Byłaś fanką muzyki, tej gorszej i lepszej jak Weeknd
Zabieraj swoje winyle i nara, i tak mała miałaś tylko Egzotykę po typie
I pozdro na płycie, to dla wszystkich dobrych kobiet
Wrzucałaś na Fejsa i wtedy pisałaś, że raper napisał o tobie
Myślałaś, że wyrwiesz się z biedy, jak przyjdą bogaci panowie
I ich spierdoleni synowie w tych autach, w których każdy czuje się jebanym bogiem
A trwało za krótko, ja przyjechałem za późno
I chyba wpierdolił ci równo
Nie wiem, nie zdążyłem spytać
Za chwilę trzymałem go zimnego w rękach
Taka pojebana scenka
I nagle przestał oddychać, ha
Jebany pajac, jeszcze po ciebie przyjadę, pamiętaj, będziesz czekała
W mieszkaniu, którego nikt nie zna, pamiętasz?
Historia się powtarza jak ta pętla
A ja nie wiem czy to nie moje ostatnie święta, przestań
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.