0
Magnolia - W.E.N.A.
0 0

Magnolia W.E.N.A.

Magnolia - W.E.N.A.
[Zwrotka 1]
Miejsca z dzieciństwa pamięta się na zawsze
Urodziłem się w białym szpitalu na rogu Żelaznej i Nowolipia
Rodzice trudna miłość, przed przełomem szybko przestali ze sobą sypiać
Matka była mistrzem Polski, jej całym życiem sport był
W przerobionym ze zsypu pokoju dla wykładowcy
Mijały szare dni i w końcu dostała przydział
Na 48 metrów, z których całe miasto widać
8 godzin ojciec czekał w poczekalni
Odbierając syna wtrącił matce: "sama się nim zajmij"
Odszedł od nas rok po moich narodzinach
Czas który wygoił rany, nie pozwolił zapominać
Wrócił do poprzedniej
Tak niewiele trzymało ich obok siebie
Uczucia były im niepotrzebne
Odniosłem wrażenie, że nie wystarczyłem im
By spróbowali od nowa odbudować rodzinę

[Zwrotka 2]
Ulica nie była dla mnie drugim domem, szkoła też nie
Choć znałem kilku, którzy poświęcili ją dla przestępstw
Wtedy zastanawiałem się kto ma lepiej
I czy na osiedlu naprawdę zarobić można więcej
Z nim widziałem rzadko się, zgubić było łatwo sens
Matka na treningach z taką niską płacą, że
Szkoda wysiłku, ale w domu było za co zjeść
Duchy tamtych czasów nieraz nawiedzają mnie
Ojciec wrócił bez pracy, matka miała te stracić
Ich nowy początek wtedy nic już dla mnie nie znaczył
W szkole połączyli dwie klasy, mnie w rapy
Wciągali nowi znajomi na kompaktach Verbatim
Leciał rap w moim domu, zależało jej na tym
Żebym nie dorastał bez taty, nawet jeśli nie płacił
Ich wieczory, długie nocy, debaty
Nie wnoszące nic nowego, stare dobre złe czasy
Comments (0)
The minimum comment length is 50 characters.
Information
There are no comments yet. You can be the first!
Login Register
Log into your account
And gain new opportunities
Forgot your password?